- Szczegóły
W Wigilię Uroczystości Zesłania Ducha Świętego 18 maja odbyło się w Pelplinie Diecezjalne Forum Duszpasterskie „U źródła łaski”.
- Szczegóły
Lęborski Klub Przyjaciół Pomorskiej Drogi św. Jakuba zaprasza na pięcioetapowe pomorskie Camino. Łącznie trasa będzie miała 105 km, co upoważnia do uzyskania "Composteli", czyli certyfikatu pielgrzyma "Caminowicza".
- Szczegóły
W piątek, 17 maja 2024 roku w Kinie Sokół w Starogardzie Gdańskim odbył się jubileusz 50 - lecia Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia w Starogardzie Gdańskim.
- Szczegóły
W kościele katolickim przeżywamy dziś, 16 maja Święto św. Andrzeja Boboli, prezbitera i męczennika.
Apostoł Pińszczyzny, za jego namową król Jan Kazimierz ogłosił Matkę Bożą Królową
Polski – pisze ks. Arkadiusz Nocoń w felietonie dla portalu www.vaticannews.va/pl i
Radia Watykańskiego. 16 maja obchodzimy święto św. Andrzeja Boboli (1591-1657),
prezbitera i męczennika, od 2002 roku drugorzędnego Patrona Polski. Beatyfikował go
Papież Pius IX, a kanonizował Pius XI. Jego relikwie znajdują się w warszawskim
kościele jezuitów.
Andrzej Bobola urodził się 30 listopada 1591 r. w Strachocinie k. Sanoka w rodzinie
szlacheckiej. W roku 1611 wstąpił do Towarzystwa Jezusowego w Wilnie, gdzie odbył studia
filozoficzne i teologiczne. Z zapisków jego przełożonych dowiadujemy się, że jako
młodzieniec miał charakter trudny i porywczy, jednak dzięki wytrwałej pracy nad sobą stał się
uosobieniem dobroci i łagodności.
Wyświęcony na kapłana (1622 r.) pracował w Nieświeżu, Wilnie, Warszawie i innych
miejscowościach. Wszędzie dał się poznać jako natchniony kaznodzieja i gorliwy
duszpasterz, który nie tylko odważnie głosił wiarę katolicką, ale śpieszył także z pomocą
chorym i biednym. Całkowicie oddany Bogu i Maryi (to m.in. pod jego wpływem król Jan
Kazimierz ogłosił Matkę Bożą Królową Polski), w ostatnim okresie swego życia działał jako
misjonarz w okolicach Pińska. Swoim nauczaniem, modlitwą i pokutą (odżywiał się
najczęściej chlebem i wodą) zdołał tam pozyskać dla Kościoła katolickiego bardzo wiele
dusz. Z tego powodu, już za życia, nazywano go „duszochwatem”, czyli „łowcą dusz”, oraz
„apostołem Pińszczyzny”.
Z encykliki „Invicti athletæ Christi” Papieża Piusa XII, wydanej z okazji 300-lecia śmierci św.
Andrzeja Boboli: „Jego życie jaśniało blaskiem prawdziwej wiary. Płonął wielkim
umiłowaniem Boga i bliźniego. Gdy tylko mógł, spędzał długie godziny przed Najświętszym
Sakramentem i wedle sił wspierał wszelką nędzę i wszelkie potrzeby. Nic zatem dziwnego,
że ten bojownik Chrystusa, wyróżniający się takimi przymiotami ducha, tyle zdziałał, i że jego
praca apostolska przyniosła tak wiele zbawiennych owoców. Nie szczędził sił w głoszeniu
prawdziwej wiary, sam tą wiarą żył i za nią oddał w ofierze swe życie. Przerazić może
wspomnienie okrutnych cierpień, które zniósł nieustraszony w wierze polski męczennik, a
świadectwo przez niego złożone zalicza się do najszlachetniejszych pośród tych, które sławi
Kościół”.
Istotnie, apostolskie sukcesy Andrzeja Boboli wywołały wobec niego nienawiść innowierców.
Jak była wielka dowiadujemy się z opisu jego męczeństwa. 16 maja 1657 r. do Janowa
Poleskiego, gdzie akurat przebywał, wpadli Kozacy. Nie uciekał przed nimi, choć przyjaciele
przygotowali mu w lesie kryjówkę. Najpierw zdarto z niego sutannę, a potem przywiązano do
słupa i biczowano, usiłując zmusić do wyparcia się rzymskiego wyznania. „Jestem kapłanem
katolickim – odpowiadał – urodziłem się w katolickiej wierze i w tej wierze chcę umrzeć”.
Wybito mu zęby, wyrwano paznokcie, a z gałęzi wierzbowych upleciono koronę, na wzór
Chrystusowej. „Jestem kapłanem katolickim...” – powtarzał. Zawleczono go do rzeźni i
rozciągnięto na stole: na plecach wycięto mu nożem ornat, na głowie tonsurę, a krwawiące
rany posypano plewami. Nie mogąc znieść jego wołania: „Jezu”, „Jezu”, odcięto mu język,
wargi i nos, i powieszono głową na dół, cały czas naigrawając się z niego. Pomimo tortur,
wciąż jednak żył, jakby wzywając do opamiętania. Na próżno. Drgające w konwulsjach ciało,
opuszczono wreszcie na ziemię i podcinając mu gardło, zakończono jego mękę.
Równie tragiczne jak życie Andrzeja Boboli były losy jego relikwii, które mimo upływu
wieków, zachowały się w dobrym stanie. W roku 1922, po otworzeniu trumny, bolszewicy
najpierw zdarli z męczennika ornat, a następnie, uderzali nim o ziemię, przekonani, że się
rozpadnie. Nie rozpadł się, a jego kult jeszcze się umocnił. Relikwie postanowiono więc
zniszczyć, ale uratowała je szalejąca w Rosji klęska głodu. Za przesłane przez Watykan
zboże, zgodzono się je przekazać Stolicy Świętej. W zaplombowanym wagonie, z 2
zaznaczeniem, by relikwie nigdy nie trafiły do Polski, wysłano je do Rzymu. Na skrzyni
umieszczono napis: „Cenna statua, dar dla Muzeum Watykańskiego”.
W roku 1920, gdy od wschodu szła sowiecka nawała, a nad Polską pojawiło się widmo
niewoli i okrutnych prześladowań, arcybiskup Warszawy, ks. kardynał Aleksander Kakowski
zarządził za wstawiennictwem bł. Andrzeja Boboli nowennę, a relikwię jego ręki kazał nieść
w procesji po ulicach Warszawy. W ostatnim dniu nowenny armia polska odniosła nad
bolszewikami wielkie zwycięstwo, zwane popularnie „cudem nad Wisłą” w 1920 r.
Ks. Arkadiusz Nocoń / vaticannews.va/pl
- Szczegóły
Wyższe Seminarium Duchowne Diecezji Pelplińskiej zaprasza młodych mężczyzn, którzy rozpoznają w sobie powołanie do kapłaństwa, do rozpoczęcia formacji i studiów
w pelplińskim seminarium, które jest częścią Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.
- Szczegóły
13 maja, mijają 43 lata od zamachu na Jana Pawła II. W zbiorach Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie znajduje się „niemy świadek" tych wydarzeń. To wykonany metodą słomkową, z ziaren pszenicy, gorczycy i kukurydzy obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Do Rzymu – jako dar dla Ojca Świętego - przywieźli go pielgrzymi z wielkopolskich Kościan, którzy byli świadkami zamachu na papieża Polaka.
To wyjątkowy eksponat. - Był w tym bardzo ważnym i tragicznym momencie na placu Św. Piotra, miał być też darem dla papieża - mówi Izabela Górnicka z Ośrodka Dokumentacji i Studium Pontyfikatu Jana Pawła II w Rzymie, działającego w strukturach Watykańskiej Fundacji Jana Pawła II.
Na obrazie widnieją litery SOS znane marynarzom jako wzywanie pomocy. Na odwrocie napis: "Wspieraj Maryjo Ojca Świętego". Będą one symboliczne w tej historii.
Oczekiwanie
13 maja 1981 roku był ciepłym dniem. Na placu św. Piotra czekali pielgrzymi z Kościan ubrani w tradycyjne stroje ludowe. Papamobile z Janem Pawłem II pojawiło się kilka minut po 17-tej. Słyszalne były owacje i okrzyki pielgrzymów. Ojciec święty błogosławił zebranych. Kiedy schylił się, aby objąć półtoraroczną dziewczynkę, wóczas 23-letni MehmetAlli Agca wyjął pistolet i oddał z bliskiej odległości strzały w Jana Pawła II. - Padły dwa strzały, większość przebywających na placu wpadła w dezorientację, popłoch - przytacza historię tragicznego dnia Izabela Górnicka z Ośrodka Badan i Studium Pontyfikatu JP2 w Rzymie.
S.O.S. do nieba
Z relacji świadków zdarzenia wynika, że w pewnym momencie w niebo wzbiły się spłoszone gołębie. Wśród modlących się był także ojciec Kazimierz Przydatek (Radio Watykańskie) – to on stanął przed mikrofonem i zakomunikował, że papież został ranny – mówi Izabela Górnicka.
Jedna z kul przeszła przez brzuch, ale ominęła aortę. Druga zraniła dłoń i ramię papieża. Pielgrzymi modlili się, był płacz i łzy. Ojciec święty trafił do kliniki Gemelli, gdzie lekarze operowali go przez 6 godzin. Ale wierni pozostali na placu. - W pewnym momencie pielgrzymi z Kościan zwrócili uwagę na pusty tron, na którym miał zasiąść papież. Postanowili umieścić na nim obraz Matki Boskiej. Napis S.O.S. - czyli wołanie o pomoc - był w tej sytuacji bardzo wymowny. Wokół polskich pielgrzymów gromadzą się pielgrzymi z całego świata krzycząc „Polacco! Polacco!". - Wszystkim towarzyszyły silne emocje, płacz, wzruszenie i modlitwa – opowiada Górnicka.
Obraz jak ołtarz
Wieczorem, tego samego dnia wydarzyła się kolejna nietypowa sytuacja. Podmuch wiosennego wiatru zrzucił kościański obraz, a zebrani dostrzegli napis na jego odwrocie „Wspieraj Maryjo Ojca Świętego". - Jedna z pielgrzymujących pomyślała wtedy, że to dobry znak. Po północy pielgrzymi usłyszeli, że zakończyła się operacja i stan Jana Pawła II jest stabilny, jest nadzieja na ocalenie. Dopiero wówczas plac św. Piotra zaczął pustoszeć, a jednymi z ostatnich którzy go opuścili byli właśnie pielgrzymi z Kościan – mówi Izabela Górnicka. - To była dla nich niedokończona pielgrzymka, bo już nie mieli ochoty zwiedzać Rzymu, czuli wielki smutek. To były lata 80-te XX wieku, czasy PRL i zdobycie środków na taki wyjazd było nie lada wyzwaniem – dodaje.
Powrót świadków
Po dwóch latach pielgrzymi – po zbiórce pieniędzy – wrócili do Rzymu. - W sali Klemeńtynskiej na Watykanie 20 listopada 1983 roku wręczyli Ojcu Świętemu album upamiętniający ową przerwaną audiencję. Padły wówczas słowa „byliśmy w czasie zamachu", a papież odpowiedział „Naprawdę musieliście się za mnie bardzo gorąco modlić, skoro po raz kolejny możemy się spotkać" – opowiada Górnicka.
Ta wzruszająca historia ma jeszcze jeden wątek. Do ramy obrazu, w dolnej części, dołączono tarczę z wymodelowanym ze słomki Białym Orłem w koronie. - Korona została doklejona dopiero po przekroczeniu polskiej granicy. Pielgrzymi obawiali się, że orzeł w koronie nie zostanie przepuszczony - mówi Górnicka.
Korona nie zachowała się w muzealnych zbiorach. Można jednak oglądać wykonany przez anonimowych artystów obraz z Kościan. Obraz, który był świadkiem tragicznych wydarzeń z 13 maja 1981 roku. Obraz, którego przesłanie okazało się być symboliczne, a nawet może uchodzić za element cudu.
Zamachowiec
13 maja 1981 roku na placu św. Piotra strzelał zbiegły z więzienia turecki terrorysta Mehmet Ali Agca. Schwytany przez wiernych został oddany w ręce policji. Ağca urodził się nieopodal Malatyi w Turcji. Związany był z Ruchem Wyzwolenia Narodu Tureckiego (RWNT) – lewicową organizacją terrorystyczną, która miała powiązania z bułgarską i sowiecką bezpieką. Historycy wskazują, że po zamachu komunistyczne służby próbowały zacierać ślady. Zaangażowane w ten proceder były służby bułgarskie, wschodnioniemieckie i sowieckie. Proces Mehmeta Alego Agcy rozpoczął się w Rzymie 20 lipca 1981 roku. Został skazany na dożywocie. 27 grudnia 1983 roku Agcę odwiedził w więzieniu w Rzymie Jan Paweł II, wybaczając mu.
W czerwcu 2000 roku zamachowiec został ułaskawiony przez ówczesnego prezydenta Włoch Carlo Azeglio Ciampiego. Został przekazany Turcji, gdzie odbywał karę za zabójstwo dziennikarza.
KUL
- Szczegóły
W Niedzielę Wniebowstąpienia Pańskiego 12 maja 2024 roku odbyły się główne uroczystości odpustowe na Kalwarii Wielewskiej. Mszy Świętej przewodniczył biskup Pelpliński Ryszard Kasyna.
- Szczegóły
11 maja biskup pelpliński Ryszard Kasyna przewodniczył Mszy św. dla pielgrzymów przybyłych do miejsca urodzenia bł. s. Marty Wieckiej w Nowym Wiecu (parafia Szczodrowo).