Ks. prof. Andrzej Szostek MIC: Kościół a wojna sprawiedliwa
Każda wojna jest zła w tym sensie, że powoduje wielkie i wielorakie złe następstwa – pisze ks. prof. Andrzej Szostek w analizie dla KAI. - Dlatego w wypowiedziach ostatnich papieży unika się terminu „wojna sprawiedliwa”, przywołuje się natomiast prawo do usprawiedliwionej obrony z użyciem broni militarnej – wyjaśnia etyk.
A oto treść analizy ks. prof. Andrzeja Szostka:
Każda wojna jest zła w tym sensie, że powoduje wielkie i wielorakie złe następstwa. Najważniejsze z nich to: zabijanie niewinnych ludzi, których rosnąca skala powoduje znieczulenie na zadawanie śmierci, dezorganizację państwa i ruinę gospodarcza, niszczenie dóbr kultury narodowej, nieszczęście ludzi skazanych na ucieczkę ze swych domów, rozbicie rodzin, a wreszcie rosnącą i trudną do przezwyciężenia nienawiść do tych, których wskutek wojny traktujemy jako wrogów.
Zrozumiałe jest, że i Kościół w p. 2307 Katechizmu Kościoła Katolickiego „usilnie wzywa wszystkich do modlitwy i działania, by dobroć Boża uwolniła nas od odwiecznego zniewolenia przez wojnę”.
Jednakże człowiek ma prawo do obrony przed niesprawiedliwym agresorem. Ma też takie prawo państwo niesprawiedliwie zaatakowane przez agresora. Dlatego czytamy w p. 2308 KKK, nawiązującym do p. 78 Konstytucji „Gaudium et spes”, iż „rządom nie można odmawiać prawa do koniecznej obrony, byle wyczerpały wpierw wszystkie środki pokojowych rokowań”. W kolejnym, 2309 punkcie KKK przywołane są cztery warunki usprawiedliwiające uprawnioną obronę z użyciem siły militarnej: długotrwałość i niezaprzeczalność poważnych szkód wyrządzonych przez napastnika, nierealność lub nieskuteczność pozostałych środków zmierzających do położenia kresu wojnie, uzasadnione szanse powodzenia obrony przed napastnikiem oraz unikanie przez obrońców działań pomnażających zamęt i zło spowodowane agresją.
Z powodu wspomnianego ogromnego zła powodowanego przez wojnę, w KKK i w wypowiedziach ostatnich papieży unika się terminu „wojna sprawiedliwa”, przywołuje się tylko prawo do usprawiedliwionej obrony. To zrozumiała i godna szacunku propozycja traktowania wojny jako zawsze złej. Nie zmienia to jednak faktu, że usprawiedliwiona obrona z użyciem siły militarnej oznacza podjęcie działań, które wpisują się w przyjęte powszechnie znaczenie i zakres wojny. Skoro więc w konkluzji p. 2309 czytamy, iż wymienione warunki usprawiedliwionej obrony stanowią „elementy tradycyjnie wymieniane w teorii tzw. wojny sprawiedliwej”, to w tym sformułowaniu odczytać można zarówno dystans wobec wojny (z powodu nieuchronnego zła, jaki ona powoduje), jak i uznanie, że ma ten termin uprawnione miejsce w potocznej świadomości.
W tym sensie w Ukrainie niewątpliwie toczy się wojna, doszło do agresji ze strony Rosji. Papież Franciszek wielokrotnie wyraził ubolewanie z powodu toczącej się tam wojny, wzywał do modlitwy, ofiarnej pomocy oraz do podjęcia rozmów dyplomatycznych zmierzających do zakończenia działań wojennych. Właśnie dla zachowania szansy na takie rozmowy Papież unika wskazania imiennie agresora, choć łatwo się domyśleć, iż tego agresora widzi we władzach Rosji. Taka jest linia działania papieży od wielu lat. Docenić trzeba tę troskę papieża o zachowanie szans na rozmowy prowadzące do pokoju, jednocześnie nie można uciekać od uznania, że agresorem są właśnie władze Rosji. Bywają sytuacje, w których ogólna opinia nie wystarcza. Cieszyłbym się, gdyby Papież wyraźnie i jednoznacznie potępił agresję na Ukrainę.
Andrzej Szostek / Lublin