Wszyscy nasi księża pozostali w swych parafiach, a nikt nie wyjechał z uwagi na grożące niebezpieczeństwo – mówi w rozmowie z KAI abp Mieczysław Mokrzycki, metropolita lwowski Kościoła łacińskiego na Ukrainie.
„Staramy się, aby lęk i strach nie przysłonił naszej wiary i zaufania Panu Bogu, a priorytetem jest pomoc uchodźcom z terenów objętych działaniami wojennymi” – dodaje. Prosimy też Ojca Świętego, aby dokonał ponownego zawierzenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. "Mamy nadzieję, że ten akt zatrzyma wojnę" - wyznał.
KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup wraz z Kościołem rzymskokatolickim na Ukrainie, przeżywa tę tragiczną sytuację, zbrojnej napaści na Ukrainę ze strony Rosji?
Abp Mieczysław Mokrzycki: Od samego początku trwamy na modlitwie, zachęcamy naszych wiernych do modlitwy, do ofiarowania postu i wszelkich trudności codziennego życia - w intencji pokoju na Ukrainie. Staramy się, aby lęk i strach nie przysłonił naszej wiary i zaufania Panu Bogu. We wszystkich świątyniach archidiecezji lwowskiej trawa wielki szturm modlitewny. Po każdej Mszy św. śpiewane są suplikacje i wystawiany jest Najświętszy Sakrament, który wierni adorują przez wiele godzin dziennie. Zwracamy się też do św. Jana Pawła II z nieustanną modlitwą w intencji szybkiego zakończenia wojny.
Jako Konferencja Episkopatu rzymskokatolickiego Ukrainy zwróciliśmy się z listem do Ojca Świętego Franciszka, prosząc go w imieniu duchowieństwa i wiernych, aby zawierzył Ukrainę i Rosję Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny, o co prosiła Matka Boża w Fatimie. Wprawdzie dokonał tego już św. Jan Paweł II, ale widząc, że zło trwa i nadal wypływa z Rosji ogarniając krwawą pożogą ziemie ukraińskie, sądzimy, że ponowne zawierzenie Matce Bożej jest bardzo aktualne. Prośba to uzyskała poparcie nuncjusza apostolskiego na Ukrainie Visvaldasa Kulbokasa.
KAI: Do Lwowa przybywa ogromna fala uchodźców, jak wygląda pomoc dla nich ze strony Kościoła?
- Teraz naszym głównym zadaniem jest pomoc uchodźcom, którzy każdego dnia przybywają do Lwowa. Myślałem, że po kilku dniach ten napływ uchodźców z centralnej i wschodniej Ukrainy się zmniejszy, ale trwa on w dalszym ciągu a nawet z każdym dniem wzrasta. W naszych parafiach we Lwowie przyjmujemy w tej chwili około 600 uchodźców, są to głównie kobiety i dzieci. Zostali zakwaterowani w salach parafialnych, w szkołach czy nawet w biurach użyczonych przez parafian. Codziennie około 150 z nich wyjeżdża do Polski, ale na ich miejsce przyjmujemy następnych. Zapotrzebowanie z ich strony jest bardzo duże.
Podkreślę, że wszyscy nasi księża pozostali w swych parafiach, a nikt nie wyjechał z uwagi na grożące niebezpieczeństwo. Sprawują sakramenty, masa ludzi się spowiada, przyjmuje Eucharystię i sakrament namaszczenia. Książa jak mogą dodają przy tym otuchy i nadziei, która dziś ma szczególne znaczenie dla wiernych.
Jesteśmy bardzo wdzięczni całemu Kościołowi powszechnemu, który wspiera Ukrainę modlitwą i jest z nami solidarny, a w sposób szczególny Kościołowi w Polsce i Konferencji Episkopatu Polski. Dziękujemy za pomoc humanitarną, która płynie do nas ze wszystkich stron. Na razie tu we Lwowie nie brakuje nam środków, natomiast są wielkie problemy, aby te środki dostarczyć na tereny objęte działaniami zbrojnymi. Myślę o Kijowie, Charkowie, Odessie czy innych miastach.
KAI: Sytuacja w Charkowie jest tragiczna, na ulicach giną ludzie a armia rosyjska niszczy obiekty cywilne, w tym szkoły i szpitale…
- Tak, jest to bardzo trudne, ale staramy się wszelkimi sposobami tę pomoc przekazywać także do Charkowa. Księża na terenach, gdzie są walki, starają się mimo wszystko docierać do potrzebujących i nieraz z narażeniem życia tę pomoc świadczą.
KAI: Jest w drodze na Ukrainę specjalny wysłannik papieski w osobie kard. Konrada Krajewskiego. Czego spodziewa się po tej wizycie Ksiądz Arcybiskup?
- Kard. Krajewski, jałmużnik Ojca Świętego ma jutro, we wtorek przybyć do Lwowa. Teraz jest w Lublinie a na wieczór przyjedzie do Przemyśla i stąd następnie do Lwowa. W ten sposób papież chce wyrazić swoją bliskość z narodem ukraińskim. Błogosławi tym wszystkim działaniom jakie podejmują Ukraińcy, błogosławi zarówno tym, którzy pomagają potrzebującym i tym, którzy tak odważnie bronią swej ojczyzny. Kard Krajewski pozostanie tu tyle czasu ile będzie potrzeba i ile będzie mógł. Pojedzie tak daleko jak się tylko da.
KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup przewiduje rozwój sytuacji na Ukrainie? Czego możemy się spodziewać w najbliższych dniach?
- Naród ukraiński a zwłaszcza wojsko będzie bronić naszej ziemi. Odwaga i skuteczność tej obrony jest wielkim zaskoczeniem dla świata. Ale widzimy, że nie ma nadziei na szybkie powstrzymanie tej agresji. Widać to choćby po tonie, jaki strona rosyjska przyjmuje podczas podejmowanych i nią rozmów. Ale my w dalszym ciągu będziemy trwać i prosić Boga o łaskę oświecenia tych, którzy rozpętali tę wojnę, o zakończenie tych działań, przynoszących tak wielkie szkody.
KAI: W ostatnich dniach prezydent Ukrainy zaapelował do krajów Zachodu i do NATO o ochronę przestrzeni powietrznej nad Ukraina i wprowadzenie zakazu lotów, co uniemożliwiło by atakowanie tego kraju z powietrza. Co sądzi Ksiądz Arcybiskup o tej propozycji?
- Jest to decyzja polityczna o moją rolą nie jest wchodzenie w politykę. I Kościół i państwo ukraińskie szuka wszelkich sposobów, aby ta wojna została zakończona. Wyraża więc podziękowanie naszemu Kościołowi, wszystkim Kościołom i państwom Europy za pomoc jaką nam okazują i dlatego pan prezydent zwraca się z prośbą o zamknięcie przestrzeni lotniczej nad Ukrainą. Z pewnością byłoby to pożyteczne i skutecznie przyczyniłoby się do zakończenia działań wojennych.
KAI: Ukraińcy dobrowolnie i masowo wstępują do wojska, nawet specjalnie po to wracają z Polski czy innych krajów. Jakie jest źródło tej determinacji. Jak to widzi Ksiądz Arcybiskup?
- Naród ukraiński cieszy się wolnością dopiero od 30 lat. Ukraina uzyskała niepodległość i Ukraińcy bardzo to sobie cenią. Chcą być dalej narodem wolnym i decydującym o swoim losie – i do tego mają pełne prawo, a cała Europa i w tym Rosja winna to zrozumieć.
Rozmawiał Marcin Przeciszewski.
Marcin Przeciszewski / Lwów