Relacja z Camino Polaco
Dzień 7, Bremen, 0 km
Niespodzianka, czy to jakiś plan? Nie wiemy, ale w duchu pokory i radości pielgrzyma przyjmujemy.... Rano jak zwykle pobudka o 5.00, modlitwa, pakowanie, zabieramy z Arkiem nasz sprzęt i idziemy z Iwoną (goszcząca nas Gospodyni) na miejsce drugiego noclegu, by tam, u Pani Krystyny (goszczącej Janusza i Mariusza) odprawić Msze i po śniadaniu ruszyć dalej. A tu niespodzianka. Rowery stały elegancko spięte i przypięte do roweru Pani Krystyny (roweru z napędem elektrycznym wartego trzy razy więcej niż nasze rowery), a teraz to miejsce stoi puste... rowery przepadły. Dopiero teraz dowiadujemy się, ze w mieście tym kradzieże rowerów są bardzo częste! Ale dla nas to miasto słynąć będzie z legendarnej wręcz gościnności i otwartości ludzi! W związku z zaistniałą sytuacją poszliśmy na Msze parafialną, a tu spontaniczna zbiórka (kolekta z tej Mszy) przeznaczona za wsparcie pielgrzymów, a po Mszy przychodzi wiele osób do zakrystii proponując pomoc: zniżkę w sklepie rowerowym, zawiezienie do sklepu i wiele innych form pomocy! Piękne prawda? Pan Bóg pisze prosto nawet na krzywych liniach!
W sumie już teraz można wskazać wielkie duchowe dobro, które się dokonało dzięki zaistniałej sytuacji. Niech wystarczy słowo o posłudze w konfesjonale dzisiaj!
