Polskie, i nie tylko, kolędy zabrzmiały w Kartuzach w kościele pw. św. Wojciecha w ramach koncertu dziękczynnego za rozpoczęcie budowy stacjonarnego hospicjum w stolicy powiatu. Zaśpiewał je Maciej Miecznikowski a towarzyszył mu głosy tłumnie zebranych wiernych.
Macieja Miecznikowskiego znamy, bo pochodzi z naszych stron – mówił na wstępie ks. Marek Trybowski, proboszcz parafii św. Wojciecha i dyrektor Kartuskiego Centrum Caritas. - Zdaje się, że coraz rzadziej śpiewamy kolędy u siebie w domu przy choince, tego czasu wszędzie brakuje, dlatego ogromnie się cieszę, że znaleźliśmy dzisiaj czas, by wyrwać się od swoich obowiązków, zajęć domowych,i przyjść do kościoła i przy żłóbku razem te kolędy zaśpiewać. Jak już jesteśmy przy żłóbku, przy tej okazji chcielibyśmy też panu Bogu wyrazić wdzięczność, wdzięczność za dzieło rozpoczęte w ubiegłym roku budowy naszego hospicjum. Wszyscy jakoś się o to troszczymy, wkładamy swój wysiłek i zewnętrzny, i duchowy, i modlitwę, ofiarę, cierpienie i pracę. To wszystko jest pewnie bardzo ważne. Dlatego ten koncert i nasze wspólne śpiewanie ma być taką modlitwą w intencji budowy tego hospicjum.
Maciej Miecznikowski, muzyk z Kaszub, szybko nawiązał kontakt z publicznością, zapraszając do wspólnego kolędowania, dopytując o zwyczaje wigilijne, świąteczne, racząc wspomnieniami i anegdotkami z prywatnego życia i swojej kariery.
- Od czego tu zacząć? Najgorzej się gra u siebie, bo jak się jeździ po kraju – opowiadamy o Kaszubach. Ale tu? - zaczął rozmowę ze słuchaczami wokalista ze Strzepcza. Dopytywał, jaką kolędą zaczyna się w parafii Pasterka, jakie staże małżeńskie mają małżeństwa. Spoza repertuaru kolędowego zaprezentował piosenkę :Jak dzikie konie" czy "Psalm kochania" z "Psałterza wrześniowego".
Na zakończenie koncertu zabrzmiała kolęda „A wczora z wieczora”, najdłuższa chyba na świecie, z jej 27 zwrotkami. Mamy rekord – zapewniał wokalista.
Muzyk nie spodziewał się tak ciepłego przyjęcia – długo podpisywał płyty okraszone osobistymi dedykacjami.