91,4 FM :: Pelplin
94,2 FM :: Szymbark
97,1 FM :: Chojnice

Kalendarz

Dzisiaj: Piątek, 22.11.2024 r.
Imieniny: Cecylia, Jonatan, Stefan

Wszędzie Go było pełno. Wesoły, serdeczny, miał tysiące pomysłów. Wchodził na drzewa, czasem darł spodnie na gałęziach, które potem jego mama mu zszywała. Uwielbiał wędrówki, obozy. Harcerze mówili do niego „Wicek”.

 

„Wicek” urodził się 22 stycznia 1913 r. w Chełmży k. Torunia. Gdy był w gimnazjum zaangażował się mocno w grupy rówieśnicze, wpierw stał się ministrantem, a w wieku 14 lat harcerzem z 2 Pomorskiej Drużyny Harcerzy im. Zawiszy Czarnego. Tak lubili go harcerze z jego drużyny, a także ufał mu jego hufcowy, że rok później już jako drużynowy brał udział w zlocie harcerskim w Chełmży. Instruktorem został w 1928 r., a drużynę prowadził do roku 1931 kiedy to zdał maturę i postanowił zostać księdzem.

Trafił do Seminarium Duchownego w Pelplinie, gdzie angażował się  w ruchu abstynenckim, w akcji misyjnej i w działalności Caritas. Szybko zdobył zaufanie druhów z kręgu kleryckiego i w latach 1933 – 1936 był jego przewodniczącym już jako podharcmistrz. Jednak to nie wszystko: sprawował opiekę nad drużynami harcerskimi działającymi w Pelplinie. Latem 1935 zorganizował wycieczkę letnią i wyjazd 20 osobowej grupy harcerzy na Jubileuszowy Zlot Harcerstwa Polskiego w Spale. 14 marca 1937 r. przyjął święcenia kapłańskie: najpierw pełnił obowiązki sekretarza i kapelana biskupa, a od 1 lipca 1938 wikariusza parafii pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Toruniu. Był opiekunem chorych, przyjacielem dzieci i młodzieży, był kapelanem Pomorskiej Chorągwi Harcerzy ZHP.

Nastała wojna. „Wicek” 11 września 1939 r. został aresztowany przez Gestapo wraz z wszystkimi księżmi ze swojej parafii. Był męczony w wielu więzieniach. W połowie grudnia 1940 r. wywieziono „Wicka” do obozu w Dachau. Pomimo ekstremalnych warunków pełnił nadal posługę kapłańską. Jako harcerz nie mógł być bezczynny. Organizował wspólne modlitwy, spowiadał, sprawował potajemnie Msze św. i rozdzielał komunię. Podczas udzielania tej dobrowolnej pomocy chorym współwięźniom sam zaraził się tyfusem plamistym, który w połączeniu z zapaleniem płuc, doprowadził w dniu 23 lutego 1945 r. do jego śmierci. Współwięźniowie byli przekonani od samego początku o jego świętości. Władze obozowe zgodziły się na wystawienie „Wicka”na widok publiczny, w wyłożonej białym prześcieradłem i udekorowanej kwiatami trumnie.

20 września 2002 r. odpowiednie władze kościelne, na wniosek ZHR ustanowiły „Wicka” patronem harcerek i harcerzy Polskich.


Muszę sobie wyrobić silny charakter, wolę nieugiętą. Będę uparty, tak uparty, jak byli święci. Muszę dążyć do cząstki świętości, być dobrym chrześcijaninem. Ile ja grzeszę. Ja sam sobie nie zdaję sprawy, jakim ja rzeczywiście jestem. Czy zadanie moje spełniam dobrze.
Zapis w pamiętniku z lat szkolnych.

Chcę posiadać wiarę św. Piotra, mądrość św. Pawła, ale serce muszę mieć św. Jana. Serce czyste, niewinne. Muszę być kapłanem wedle serca Chrystusa.
Zapis w pamiętniku z na początku edukacji w seminarium duchownym.

(…) wierzę mocno, że państwo, którego wszyscy obywatele byliby harcerzami, byłoby najpotężniejsze ze wszystkich. Harcerstwo bowiem, a polskie szczególnie, ma takie środki, pomoce, że kto przejdzie przez jego szkołę, to jest typem człowieka, jakiego nam teraz potrzeba. A już najdziwniejszą, ale najlepszą jest idea harcerstwa. Wychowanie młodzieży przez młodzież. I ja sam, jak długo tylko będę mógł, co daj Boże, aby zawsze było, będę harcerzem i nigdy dla niego pracować i popierać go nie przestanę. Czuwaj!
Zapis w pamiętniku, 16 stycznia 1930.

Boże, chcę być naprawdę kapłanem.
Ostatni wpis do pamiętnika, dokonany przez niego w drugą rocznicę święceń kapłańskich.

Od pierwszych lat kapłaństwa szedł z bogactwem swojego kapłańskiego charyzmatu wszędzie tam, gdzie trzeba było nieść łaskę zbawienia. Uczył się tajników ludzkiej duszy i dostosowywał metody duszpasterskie do potrzeb każdego spotkanego człowieka. Tę sprawność wyniósł z harcerskiej szkoły wrażliwości na potrzeby innych i stale ją rozwijał w duchu przypowieści o dobrym pasterzu, który szuka owiec zaginionych i gotów jest życie dać dla ich ocalenia.
Jan Paweł II podczas mszy beatyfikacyjnej w Toruniu 7 czerwca 1999.

Całe jego życie jest bowiem jakby zwierciadłem, w którym odbija się blask owej Chrystusowej filozofii, wedle której prawdziwe szczęście osiąga ten, kto w zjednoczeniu z Bogiem staje się człowiekiem pokoju, czyni pokój i niesie pokój innym. Ten toruński kapłan, który pełnił pasterską posługę przez niespełna osiem lat, dał czytelne świadectwo swego oddania Bogu i ludziom. Żyjąc Bogiem, od pierwszych lat kapłaństwa szedł z bogactwem swojego kapłańskiego charyzmatu wszędzie tam, gdzie trzeba było nieść łaskę zbawienia.
Jan Paweł II podczas mszy beatyfikacyjnej w Toruniu 7 czerwca 1999.

Zwracam się do całej rodziny polskich harcerzy, z którą nowy błogosławiony był głęboko związany. Niech stanie się dla was patronem, nauczycielem szlachetności i orędownikiem pokoju i pojednania.
Jan Paweł II podczas mszy beatyfikacyjnej w Toruniu 7 czerwca 1999.