31 grudnia br. przypada pierwsza rocznica śmierci papieża Benedykta XVI. Z tej okazji przypominamy główne wątki jego nauczania.
Diagnosta naszych czasów
Benedykt XVI dawał przekonujące odpowiedzi na problemy naszych czasów, płynące z wiary, tradycji i własnej refleksji. Występował w obronie Jezusa Chrystusa, autentycznego humanizmu i prawdy. Zawsze myślał nowocześnie, był mocno osadzony w rzeczywistości, ale nie dostosowujący się do ducha czasów i zawsze wobec niego krytyczny.
Był wielkim zwolennikiem "hermeneutyki reformy i ciągłości", argumentując, że Vaticanum II nie stanowiło radykalnego zerwania, ale bardziej duszpasterskie przeformułowanie starych prawd i wcześniejszych doktryn, stosując nauczanie wczesnych ojców Kościoła do współczesnego świata.
Benedykt XVI świetnie odczytywał "znaki czasu": liberalizm, relatywizm, permisywizm współczesnego społeczeństwa. Jego diagnozy odnośnie ideologii nazistowskiej i marksistowskiej trafiają w samo sedno. Najbardziej bolała go jednak detronizacja Pana Boga w naszej epoce i w naszym świecie. Czyli to, że nasz świat, świat cywilizacji atlantyckiej, świat Zachodu, nie jest budowany na prymacie Boga. Z tego wypływają, jego zdaniem, wszelkie inne nieszczęścia, tragedie i kryzysy współczesnego człowieka.
Benedykt XVI był przykładem osoby w pełni zintegrowanej, łączącej dziecięcą wiarę z najwyższym intelektualnym i duchowym wyrafinowaniem. "Moim podstawowym impulsem było odsłonięcie rzeczywistego rdzenia wiary pod inkrustacjami i nadanie temu rdzeniu siły i dynamizmu". Impuls ten był stałym motywem w jego życiu. Uważał się za nowoczesnego, postępowego teologa i poszukując znaków czasu, domagał się, aby za żadną cenę nie zdradzić tego, co jest ważne i słuszne. Jego wielkim darem jest także niezwykła zdolność do rozplątywania spraw, wyjaśniania skomplikowanych kwestii, znajdowania tego co wspólne i najważniejsze. Nawet jego krytycy mówią o jego ostrym jak brzytwa umyśle.
W swoich wysiłkach naśladowania Chrystusa, nigdy nie dał się skusić, aby zrobić coś, co sprzeciwia się przesłaniu Jezusa. Zawsze starał się swoim kierowanym świętością życiem, świadczyć o Jezusie. w centrum nie stawia siebie samego ani swojego urzędu, lecz Chrystusa, "i to w sposób przekonujący i czyniący go wzorem wiary”.
Więź wiary i rozumu
Wielkim tematem przewijającym się przez całe dzieło Benedykta XVI jest więź wiary i rozumu, która pomaga przezwyciężyć tak powszechnie panującą w naszych czasach pokusę irracjonalizmu. Joseph Ratzinger podkreśla, że wiara jest zawsze rozumna a ludzki rozum jest zawsze otwarty na pełne zwieńczenie, a mianowicie osobiste poznanie Boga i Jego miłości do człowieka.
Wiara i rozum nie ograniczają się wzajemnie nie wykluczają się lecz służą doskonałości człowieka w Bogu, który przyjął nasze ciało i przez to objawia nam najgłębszą Jego istotę i życie, co najlepiej streszcza się w słowach: "Bóg jest miłością", które stały się też tytułem pierwszej encykliki Benedykta XVI - "Deus caritas est". Tylko prawda Boga czyni człowieka wolnym i może uwolnić współczesnego człowieka od ideologii proponujących mu samozbawienie i dyktatury relatywizmu. Rozum i wiara przez wzajemne korektury i oczyszczenie chronią nas przed groźnymi patologiami. Nauczanie Kościoła chroni rozum przed zawężaniem i ideologią, z drugiej zaś strony strzeże krytyczną linię wiary przed fundamentalizmem.
„Jestem przekonany, że w wielkiej ludzkiej przygodzie, jaką jest próba rozwikłania tajemnic człowieka i wszechświata, istnieje pilna potrzeba stałego dialogu i współpracy między światem nauki i światem wiary, aby budować kulturę szacunku w odniesieniu do osoby ludzkiej, godności ludzkiej, praw człowieka, przyszłości naszej rodziny ludzkiej i zrównoważonego rozwoju naszej planety". Bez tej koniecznej interakcji wielkie pytania ludzkości opuszczają sferę rozumu i prawdy i zostają porzucone na rzecz irracjonalności, mitu i obojętności, z wielką szkodą dla ludzkości, pokoju na świecie i naszego ostatecznego przeznaczenia" - często powtarzał Benedykt XVI.
Przestroga przed relatywizmem
W czasach, gdy niemal wszystko poddaje się w wątpliwość Benedykt XVI głosił prawdę, o której jest głęboko przekonany, przekraczającą aktualne wydarzenia i medialne „newsy”. Sprawując w Wielki Czwartek 2010 r. Mszę św. Krzyżma Benedykt XVI wyznał, iż w przeddzień swych święceń sięgnął po Pismo Święte, aby raz jeszcze dostrzec, czego Bóg od niego pragnie. Biblia otworzyła się na kartach ewangelii św. Jana: „Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą” (J 17,17).
Tuż przed swym wyborem na Stolicę Piotrową kard. Ratzinger nie krył, iż za główne wyzwanie przed jakim staje współczesny Kościół uznaje relatywizm. Mówił o tym na rozpoczęciu konklawe, gdy dokonywał analizy sytuacji duchowej współczesności: „Posiadanie jasnej wiary, zgodnej z credo Kościoła, zostaje często zaszufladkowane jako fundamentalizm. A tymczasem relatywizm, to znaczy zdanie się na „każdy powiew nauki”, zdaje się być jedyną postawą godną współczesności. Ustanawiany jest rodzaj dyktatury relatywizmu, która nie uznaje niczego za pewnik, a jedynym miernikiem ustanawia własne ja i jego zachcianki. My natomiast mamy inną miarę wielkości: Syna Bożego, prawdziwego człowieka. To on jest wyznacznikiem prawdziwego humanizmu".
Zarówno w swych licznych wypowiedziach w Rzymie, jak i podczas podróży apostolskich papież przestrzegał przed uleganiem wrażeniu, że wszystko jest względne, że również prawdy wiary zależą od sytuacji historycznej i od ludzkiej oceny. „Obowiązkiem Kościoła jest troska «by nie zamilkł Duch Prawdy». Nie możemy ulec pokusie relatywizmu czy subiektywnego i selektywnego interpretowania Pisma Świętego. Tylko cała prawda pozwoli przylgnąć do Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał dla naszego zbawienia” - przypominał w Warszawie podczas swojej wizyty w Polsce w 2006 r.
Jednocześnie wskazywał na prawo naturalne jako ostatecznie jedyny skuteczny bastion przeciwko samowoli władzy czy oszustwom manipulacji ideologicznej. Apelował do odpowiedzialnych za życie publiczne, aby przyczyniali się do rozwoju sumienia moralnego - warunku autentycznego postępu. Wskazywał, że antidotum na relatywizm jest rozwój wiary i pogłębienie nadziei.
Wiara: chrystologiczna koncentracja nadziei
Benedykt XVI zawsze podkreślał, że istoty chrześcijaństwa nie stanowi jakaś idea, doktryna czy system. To Jezus stanowi centrum naszej wiary: Jezus Chrystus jako prawdziwy człowiek i prawdziwy Bóg. Otwiera to przez nami zupełnie nową perspektywę. Podkreślał zawsze, że żywa i autentyczna wiara działa przez miłość, tzn. jest "miłością kształtowaną", i która prowadzi ku nadziei, co umożliwia głębsze widzenie. Stąd zaplanowany przezeń tryptyk encyklik o miłości "Deus caritas est" (2005 r.), nadziei „Spe salvi" (2007 r.) i wierze. Tej ostatniej już nie ukończył, bowiem uniemożliwiła to rezygnacja z urzędu.
Benedykt XVI był przekonany, że wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd, lecz jest przede wszystkim nawiązaniem relacji z Bogiem, z Chrystusem. Rozumiejąc dylematy i rozterki dzisiejszego człowieka przyznawał, że potrzebujemy małych i większych nadziei, które dzień po dniu podtrzymują nas w drodze. Jednak bez wielkiej nadziei, która musi przewyższać pozostałe, są one niewystarczające. „Tą wielką nadzieją może być jedynie Bóg, który obejmuje wszechświat, i który może nam zaproponować i dać to, czego sami nie możemy osiągnąć” – stwierdzał.
Papież Ratzinger był wybitnym chrystologiem. Jest to chrystologia sensu, chrystologia logosu. Tłumaczył, że poza logosem, poza tajemnicą wcielenia, nie można znaleźć sensu bytu. Tym też tłumaczył potrzebę rozumności naszej wiary, czemu towarzyszyć winna zawsze "chrystologiczna koncentracja".
Świadectwem zafascynowania osobą Zbawiciela jest bezprecedensowe dzieło teologiczne, papieska trylogia „Jezus z Nazaretu” - solidne opracowanie chrześcijańskiej chrystologii. Obok walorów naukowych jest ono równocześnie osobistą, głęboką refleksją człowieka wierzącego, w dodatku napisaną językiem prostym i dla wszystkich przystępnym.
Kościół odcinający się od zeświecczenia
Benedykt XVI domagał się, aby Kościół poddał się pewnemu rodzajowi gruntownego oczyszczenia. Po wielu niekiedy bezowocnych dyskusjach i obezwładniającym zajmowaniem się samym sobą pragnął, aby Kościół w końcu na nowo zwrócił się do Jezusa Chrystusa, orędzia Ewangelii i żył nimi na co dzień. Jego zadaniem jest głosić ludziom prawdę. Prawdę o tajemnicy Stworzenia. Prawdę o ludzkiej egzystencji i prawdę o nadziei, która przekracza wszystko, co ludzkie.
Reformę Kościoła pojmował jako odnowę, która prowadzi z powrotem do sedna wiary, a nie do jej wydrylowania przez tych, którzy zadowalają się instytucjonalnym katolicyzmem i chętnie poświęcają filary wiary, aby zyskać powszechną akceptację. Natomiast Benedykt XVI był zawsze kimś, kto starał się strzec ognia wiary, a nie popiołów. sprzeciwiał się wysiłkom, aby uczynić z Kościoła katolickiego coś w rodzaju społecznego stowarzyszenia lub przypisać mu rolę globalnego strażnika zasad etycznych, światowego etosu. Z mocą przeciwstawiał się sekularyzacji, czy też "zeświecczenia" wiary. Zdecydowanie promował modernizację Kościoła, którą podjął Sobór, ale był też jednym z pierwszych, którzy ostrzegali przed reinterpretacją soborowych postanowień.
Już w latach 50. XX w. mówił o konieczności „odcięcia się Kościoła od zeświecczenia” (Entweltlichung), aby Kościół nie żył przywilejami – wspaniałomyślnie traktowany przez państwo w zamian za różne ustępstwa. Czasami musi on zrezygnować z przywilejów, jeśli zaciemnione jest świadectwo wiary i moralności. W 1958 r. w broszurze pod tytułem "Nowi poganie i Kościół" domagał się jego "delaicyzacji". Jego zadaniem jest nie dopasowywanie się do świata, ale wewnętrzna odnowa wiary. Teraz i w przyszłości będzie to kwestia zachowania sedna wiary autentycznych katolików, do którego będą mogli dołączyć inni. W swojej wizji przyszłości Kościoła mówił o Kościele, który znów stanie się mały i mistyczny; który jako "wspólnota wiary" odnajdzie z powrotem swój język, światopogląd i głębię tajemnicy wiary w Jezusa. Tylko wtedy bowiem może on rozwinąć swoją pełną sakramentalną moc. Pisał: "Kościół ma swoje światło od Chrystusa" i ostrzegał: "Jeśli nie przejmie tego światła i nie przekaże go dalej, będzie tylko pozbawioną blasku grudką ziemi".
Kryzys wiary, priorytet nowej ewangelizacji
Benedykt XVI był przekonany, że jednym z głównych problemów współczesnego Kościoła jest wewnętrzny kryzys wiary, utrata tej perspektywy, jaką człowiekowi daje chrześcijańska nadzieja, co ułatwia sekularyzację w nieznanej dotąd skali. Dlatego tak ważne miejsce przyznawał nowej ewangelizacji. A rozumiał ją jako troskę o przekaz wiary w tych miejscach świata, gdzie ulega ona wyraźnemu osłabieniu. O tym jak wielką wagę przywiązywał do nowej ewangelizacji, świadczy m.in. fakt powołania w 2010 r. nowej dykasterii: Papieskiej Rady ds. Krzewienia Nowej Ewangelizacji.
"Dzisiaj nowa ewangelizacja – pisał - musi się zmierzyć ze zjawiskiem dystansowania się od wiary, które przejawia się coraz bardziej w społeczeństwach i kulturach, które wydawały się być od wieków przeniknięte Ewangelią". Wyjaśniał, że nowa ewangelizacja odnosi się przede wszystkim do Kościołów utworzonych już dawno temu, na tych terenach, gdzie widać dystansowanie się całych społeczeństw wobec wiary, i gdzie dostrzec też można słabnącą tkankę kościelną. Dodawał, że dziełu nowej ewangelizacji towarzyszyć winno uczenie się nowego stylu: globalnego, obejmującego myśl i działanie, postawy osobiste jako świadectwo publiczne, życie wewnętrzne wspólnot i ich zapał misyjny.
Stąd bardzo ważnym elementem służącym nowej ewangelizacji był ogłoszony przezeń Rok Wiary, który rozpoczął się 11 października 2012 r. - w 50. rocznicę otwarcia Soboru Watykańskiego II.
Homileta i liturgista
Benedykt XVI dążył do oczyszczenia liturgii z wielu niepotrzebnych elementów zaburzających jej piękno, siłę wyrazu i odbiór głębi. Chciał by liturgia była skierowana znacznie bardziej na Boga. Ubolewał, że „w wielu miejscach nie stosowano się wiernie do przepisów nowego Mszału, ale wręcz rozumiano je jako zgodę, a nawet zobowiązanie do twórczości, która często prowadziła do zniekształcenia liturgii poza dopuszczalne granice”.
W adhortacji apostolskiej „Sacramentum caritatis” z 2007 r. Benedykt XVI pisał, że „związek pomiędzy tajemnicą, w którą się wierzy, i tajemnicą, którą się celebruje, wyraża się w sposób szczególny w teologicznej i liturgicznej wartości piękna. Liturgia bowiem, jak zresztą i Objawienie chrześcijańskie, ma wewnętrzny związek z pięknem: jest veritatis splendor". Dodawał, że "piękno nie jest jedynie czynnikiem dekoracyjnym liturgii; ono jest jej elementem konstytutywnym, gdyż jest atrybutem samego Boga i Jego Objawienia”.
Papież dostrzegał ciągłość liturgii na przestrzeni dziejów. „To, co dla poprzednich pokoleń było święte, również dla nas pozostaje święte i wielkie i nie może być nagle całkowicie zakazane lub tym bardziej uznane za szkodliwe” – tłumaczył zezwalając na powszechne użycie liturgii łacińskiej sprzed reformy II Soboru Watykańskiego na mocy Listu Apostolskiego w formie motu proprio "Summorum pontificum".
Lefebryści
Benedyktowi XVI zależało na osiągnięciu wewnętrznego pojednania w łonie Kościoła. Tym właśnie tłumaczył zniesienie ekskomuniki na czterech biskupów wyświęconych w 1988 r. przez abp. Marcela Lefebvre`a bez zgody Stolicy Apostolskiej. Nie ukrywał jednak, że warunkiem pełnej jedności z lefebrystami jest uznanie przez nich całej nauki Kościoła, w tym dokumentów Vaticanum II oraz nauczania wszystkich kolejnych papieży bez wyjątków. Podkreślał, iż II Sobór Watykański zawiera w sobie całą doktrynalną historię Kościoła, a ten, kto chce być jemu posłuszny, musi przyjmować wiarę wyznawaną w ciągu wieków. Niestety, ze względu na zamkniętą postawę lefebrystów, dialog ten za jego pontyfikatu nie zakończył się powodzeniem.
Ideał kapłana: pokorny, otwarty na Chrystusa
Do głoszenia Ewangelii niezbędni są święci kapłani, zjednoczeni z Chrystusem. Papież wielokrotnie apelował do księży o życie prawdą przyjętego sakramentu, o pokorę i ofiarność w sprawowaniu posługi. Przestrzegał przed niszczycielską pychą i butą. Kapłan nie ma unosić się osobistą ambicją, narzucać swej drogi i woli lecz pozwolić, by posługiwał się nim Chrystus, od Niego uczyć się autentycznej pokory i posłuszeństwa. Dlatego ogłosił Rok Kapłański, który w całym Kościele przebiegał od 19 czerwca 2009 r. do 11 czerwca 2010 r. pod hasłem: "Wierność Chrystusa, wierność kapłana", a jego patronem i zarazem wzorcem na dziś był święty francuski kapłan Jean Maria Vianney.
Wobec nadużyć seksualnych
Jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Jozseph Ratzinger dał się poznać ze swej bezkompromisowej postawy wobec nadużyć seksualnych wobec nieletnich, a dokonywanych przez księży. Był współautorem rygorystycznych norm dotyczących karania duchownych, ogłoszonych przez Jana Pawła II, ogłoszonych w liście apostolskim „Sacramentorum sanctitatis tutela” z 2010 r. oraz kolejnych dokumentach.
Po wyborze na papieża wielokrotnie piętnował pedofilię wśród duchownych. Zwracał uwagę, że należy „ustalić prawdę o tym, co się stało, aby podjąć niezbędne kroki w celu zapobieżenia ich powtórzeniu się, (...) a przede wszystkim niesienia pomocy ofiarom”. Zapowiedział wykluczanie pedofilów z szeregów duchowieństwa i wskazał, że „odpowiedzialni za popełnienie tego zła muszą być postawieni przed sądem”. Podkreślał, że „bycie księdzem jest nie do pogodzenia z nadużyciami seksualnymi”.
Na zakończenie Roku Kapłańskiego w czerwcu 2010 roku przeprosił za grzechy nadużyć seksualnych ze strony duchowieństwa i zapewnił, że Kościół uczyni wszystko, co w jego mocy, aby tego rodzaju grzechy i błędy nigdy więcej się nie powtórzyły. Nie ograniczał się jednak do słów. Spotykał się też z ofiarami pedofilii podczas swych wizyt w USA, Australii, na Malcie, w Wielkiej Brytanii.
W maju 2011 r. z inicjatywy Benedykta XVI Kongregacja Nauki Wiary opublikowała „Okólnik do Konferencji Episkopatów w sprawie opracowania «Wytycznych», dotyczących sposobów postępowania w przypadku nadużyć seksualnych, popełnionych przez duchownych wobec osób niepełnoletnich”. Nakazała episkopatom całego świata przygotowanie w ciągu roku wytycznych w sprawie nadużyć seksualnych duchowieństwa wobec małoletnich.
Swoje stanowisko w sprawie pedofilii duchownych Benedykt XVI potwierdził, już jako papież senior, w liście do włoskiego ateisty Piergiorgia Odifreddiego. „Nigdy nie próbowałem ukryć tych rzeczy. Cierpieniem jest dla nas fakt, że siła zła przenika aż do tego stopnia wewnętrzny świat wiary. Z jednej strony musimy to cierpienie znosić, natomiast z drugiej musimy uczynić wszystko, co możliwe, aby takie przypadki nie miały więcej miejsca. Nie można się też pocieszać, że według badań socjologów odsetek księży winnych takich przestępstw nie jest wyższy od tego, jaki odnotowuje się w innych, porównywalnych kategoriach zawodowych. W każdym razie nie należy przedstawiać ostentacyjnie tej dewiacji, jakby była podłością typową dla katolicyzmu”.
Ekumenizm
Już w swym przemówieniu inauguracyjnym Benedykt XVI wśród priorytetów swego pontyfikatu wymienił sprawę jedności chrześcijan. Troska o jedność nie może jednak podważać doktryny. Stąd ogromne znaczenie „ekumenizmu duchowego”, wspólnych modlitw, zbliżenia z Chrystusem. Ogromne znaczenie miała dlań troska o dobre relacje z patriarchą Konstantynopola, Bartłomiejem I, czego wymownym dowodem była papieska pielgrzymka do Turcji 28 listopada – 1 grudnia 2006 r.
Temu celowi służyło m.in. wznowienie prac Wspólnej Międzynarodowej Komisji ds. Dialogu Teologicznego między Kościołem Rzymskokatolickim a Kościołem Prawosławnym. Pomimo napięć wewnątrz prawosławia (rozmowy z Watykanem to właściwie jedyna platforma, gdzie rozmawiać ze sobą mogą poszczególne Cerkwie) można dostrzec niezmiernie ciekawe owoce prac tego gremium.
Wiele nadziei wiązał się z dialogiem prowadzonym z przedchalcedońskimi Kościołami Wschodu, w tym z Ormiańskim Kościołem Apostolskim. Natomiast więcej trudności dostrzegamy w relacjach z protestantami Zachodu, gdzie głębsze są różnice teologiczne, a na dodatek w ostatnich latach pojawiły się problemy związane z inną oceną zagadnień moralnych oraz spowodowane ordynowaniem kobiet na diakonów czy pastorów.
Ważny był dlań także dialog międzyreligijny zarówno z judaizmem jak i islamem. Jeśli chodzi o judaizm to dialog ten był równie serdeczny i korzystny jak za Jana Pawła II. O wyznawcach judaizmu mówił jako o naszych "Ojcach w wierze".
Natomiast oczekiwany przez Benedykta XVI dialog z islamem został niespodziewanie zaburzony, wbrew intencjom papieża, reakcją na jego przemówienie z Ratyzbony z 2006 r. W swoim wywodzie Benedykt XVI przytoczył wydany przez Theodora Khoury’ego dialog, jaki cesarz bizantyjski Manuel II Paleolog prowadził z uczonym Persem na temat chrześcijaństwa. Zacytował słowa cesarza, który twardo zarzucił swojemu rozmówcy: „Pokaż mi to, co Mahomet wprowadził nowego, a znajdziesz tam jedynie rzeczy złe i nieludzkie, takie jak jego wytyczna dotycząca szerzenia wiary mieczem, który ją głosił”. Wywołało to prawdziwą burzę. Wybuchały zamieszki, imamowie i przywódcy religijni protestowali.
Po wyjaśnieniu sprawy udało się jednak Benedyktowi XVI nawiązać dialog z tymi środowiskami w ramach islamu, które cechowała otwartość. Niespełna rok po wizycie Benedykta XVI w Turcji do Watykanu przyszedł list zredagowany przez 138 muzułmańskich ekspertów. Pismo było zatytułowane „Jednakowe słowo dla nas i dla was”. Wyznawcy islamu zapraszali w tym tekście do podjęcia dialogu na temat tego, co łączy chrześcijaństwo z ich religią. Zredagowali w zasadzie traktat teologiczny, w którym nie minimalizując różnic między chrześcijaństwem i islamem, wskazali wspólne podstawy tych religii. Warto zauważyć, że Benedykt XVI dwukrotnie odwiedził meczet: w czasie wizyty w Turcji w 2006 oraz w Jordanii w 2009 r.
Europejski patriota
Europa i jej chrześcijańskie dziedzictwo, w nauczaniu Benedykta XVI zajmowała niemal równie istotne miejsce jak u Jana Pawła II. Papież Ratzinger mówił wprost, że "twierdzenie jakoby Europa nie posiadała korzeni chrześcijańskich, byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że człowiek może żyć bez tlenu i bez jedzenia".
Podczas podróży do Czech w 2009 r. oświadczył, że "Europa to coś więcej niż kontynent, jest ona bowiem duchowym domem". Wyjaśniał, że Kościół pragnie towarzyszyć tworzeniu Unii Europejskiej i dlatego pozwala sobie przypominać, jakie są założycielskie i konstytutywne wartości europejskiego społeczeństwa.
Benedykt XVI w swym nauczaniu przypominał nie tylko o roli chrześcijaństwa w historii Europy, ale podkreślał, że tak samo dziś wkład chrześcijaństwa może być olbrzymi. A ta wyjątkowa rola - zdaniem Benedykta XVI - polegać winna na integracji wiary i nowoczesnego racjonalizmu. Podczas lotu do Lizbony w maju 2010 r. mówił, że podstawowym zadaniem Europy w tym momencie dziejów jest "poszukiwanie dialogu, integracja wiary i nowoczesnego racjonalizmu w jedną wizję antropologiczną, która spełniałaby istotę ludzką i pomagała w komunikacji kultur".
Zapewniał, że ogromne zasoby intelektualne, duchowe i gospodarcze kontynentu nadal będą przynosić owoce, jeśli będą użyźniane transcendentną wizją osoby ludzkiej, stanowiącą „najcenniejszy skarb europejskiego dziedzictwa”. A realizować się to winno drogą upowszechniania "nowego humanizmu", będącego syntezą orędzia ewangelicznego i kultury europejskiej. Wyjaśniał, iż istota humanizmu polega na wypracowaniu pojęcia "osoby ludzkiej i jej transcendentnego powołania".
W przemówieniu do europejskich wykładowców akademickich z 2007 r. wyjaśniał, że fałszywe jest przeciwstawianie teizmu i autentycznego humanizmu. Podkreślał, że prawdziwą tragedią w dziejach kultury europejskiej jest przekonanie, utrwalone od XIX wieku, iż "Bóg jest rywalem człowieka i wrogiem jego wolności".
Benedykt XVI postrzegał dwa główne niebezpieczeństwa dla dzisiejszej Europy: z jednej strony jest to wykluczenie religii, a z drugiej "fundamentalizm religijny". Z krytyką papieża spotykał się zarówno laicyzm dążący do eliminacji religii ze sfery publicznej, jak i fundamentalizm, który „zatraca możliwość owocnego dialogu i pożytecznej współpracy między rozumem a wiarą religijną”.
Wkład w nauczanie społeczne Kościoła
Benedykt XVI w swej encyklice społecznej „Caritas in veritate” dokonał adaptacji nauki społeczną Kościoła do wyzwań globalizującego się świata w dobie kryzysu. Postuluje w niej zastąpienie wąsko rozumianej „logiki rynku” - logiką daru i globalnej solidarności. Encyklika ta jest znacznie bardziej pesymistyczna w sensie oceny liberalizmu gospodarczego, w porównaniu z Janem Pawłem II.
Benedykt XVI krytykował skrajnie liberalne rozumienie rynku: „Rynek bowiem, kierujący się jedynie zasadą równowartości zamienianych dóbr, nie potrafi doprowadzić do jedności społecznej, której zresztą potrzebuje, aby dobrze funkcjonować”. Fałszywa logika rynku – zdaniem papieża – wzmacnia egoistyczne postawy, prowadzące do poważnych wynaturzeń: „Korupcja i bezprawie są niestety obecne zarówno w zachowaniach podmiotów ekonomicznych i politycznych krajów bogatych, starych i nowych, jak i w krajach ubogich”.
Apeluje więc, aby obecny globalny kryzys ekonomiczny potraktować jako wyzwanie do przemyślenia dalszego kierunku rozwoju ludzkości. Przechodząc do najbardziej palących wyzwań stojących przed ludzkością na początku XXI wieku, stwierdza, że choć „rozwój był i nadal jest pozytywnym czynnikiem”, to cechują go „zniekształcenia i dramatyczne problemy, jeszcze bardziej widoczne w obecnej sytuacji kryzysu”. Sytuacja ta powołuje do „nowej odpowiedzialności” za kierunek rozwoju. Podstawowym problemem jest „wzrost naznaczony deformacjami i brakiem równowagi”.
Wyjaśnia, że zysk nie może być postrzegany jako ostateczny cel działalności ekonomicznej. Jego ostatecznym celem winno być dobro wspólne. Inaczej rodzić on będzie „ryzyko zniszczenia bogactwa i tworzenia ubóstwa”. Postuluje zatem rozwój takich przedsiębiorstw, które nie wykluczając zysku, uważają go za narzędzie do realizacji celów humanistycznych i społecznych. Jako przykład podaje grupy przedsiębiorstw „stawiających sobie cele pożytku społecznego; wielobarwny świat podmiotów tzw. ekonomii obywatelskiej i komunii”.
Innym niebezpieczeństwem w dobie globalizacji, które zauważa Benedykt XVI, jest zmniejszające się znaczenie i suwerenność poszczególnych państw. Ostrzega więc, aby „nie ogłaszać nazbyt wcześnie końca roli państwa”. Dodaje, że w „odniesieniu do rozwiązania obecnego kryzysu, rola państwa wydaje się wzrastać, odzyskując wiele ze swych kompetencji”.
Katolik w życiu publicznym
Dojrzały chrześcijanin - zdaniem Benedykta XVI - to człowiek odpowiedzialny za wszystkie dziedziny życia, człowiek, który w sposób harmonijny tą odpowiedzialność realizuje nie tylko w płaszczyźnie swojego życia prywatnego bądź rodzinnego, ale także na gruncie zawodowym, społecznym i w konsekwencji także politycznym.
Na temat zaangażowania politycznego świeckich wydał jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary specjalną notę doktrynalną z 2003 r., zatytułowaną „Vademecum dla polityków”. Stwierdza tam jasno, że w życiu chrześcijan „nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony tzw. życia duchowego z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej tak zwanego życia świeckiego, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne”.
Podkreślił w niej, że zadanie bezpośredniego udziału w życiu politycznym wchodzi w zakres misji i odpowiedzialności osób świeckich. A działalność tę świeccy prowadzą na własny rachunek, a nie obarczają nią swych duszpasterzy czy biskupów. Jednakże „autonomia sfery doczesnej”, z której korzystają świeccy zaangażowani w życiu politycznym - jego zdaniem - dotyczyć może wyboru konkretnej strategii działania w polityce, nie dotyczy jednak autonomii w sferze wyborów moralnych. Katolik obecny w życiu politycznym nie może zatem opowiadać się za rozwiązaniami sprzecznymi z nauką Kościoła, sprzecznymi z zasadami etycznymi bądź godzącymi w godność człowieka.
Młodzież, miłość, rodzina, obrona życia
Przed wielu laty kard. Ratzinger przestrzegał w "Raporcie o stanie wiary" przed "pęknięciem" zachodniej kultury, jakim jest zerwanie związków między sferą seksualną a małżeństwem. Zdaniem kard. Razingera, to oddzielenie powoduje następne pęknięcie: rozdział między seksem a prokreacją, a to stało się przyczyną "straszliwych eksperymentów", które chciały uniezależnić prokreację od sfery doznań seksualnych.
W książce "Bóg i świat" przypomniał nauczanie Kościoła: Kościół uznaje płciowość za ośrodek stworzenia, a w sferze płciowości człowiek znajduje się najbliżej Stwórcy. Wskazał na zazębianie się, w pewnym sensie, boskiej kreatywności i ludzkiej płodności. Dawanie życia i ponoszenie odpowiedzialności za ten akt, który sięga poza biologiczny początek - jak stwierdził - ma w sobie coś sakralnego.
Przemyślenia kard. Ratzingera zaowocowały później oficjalnymi dokumentami wydawanymi przez Kongregację Nauki Wiary m.in.: instrukcją "Donum vitae" z 1987 r., "Uwagami dotyczącymi projektów prawnej legalizacji związków między osobami homoseksualnymi" z 2003 r., czy "Listem do biskupów Kościoła katolickiego o współdziałaniu mężczyzny i kobiety w Kościele i świecie" z 2004 r.
Kard. Ratzinger po wyborze na papieża kontynuuje refleksję nad rodziną. Podczas inauguracji seminarium diecezji Rzymu w maju 2005 r. nt. "Rodzina i wspólnota chrześcijańska: formacja osoby i przekazywanie wiary" przypomniał, że "dzisiejsze rozmaite formy rozkładu małżeństwa, jak wolne związki i «małżeństwo na próbę», aż po pseudomałżeństwo osób tej samej płci, są wyrazem anarchicznej wolności, która przedstawia je jako wyzwolenie człowieka".
Wśród olbrzymich zagrożeń dla rodziny, jeszcze jako prefekt kongregacji wymieniał relatywizację pojęcia małżeństwa poprzez próbę zrównywania z nim związków homoseksualnych. Poświęcił temu odrębny dokument: "Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi" z 2003 r.
Przypomina się w nim, że Kościół naucza, że szacunek dla osób homoseksualnych nie może prowadzić do aprobowania zachowania homoseksualnego albo do zalegalizowania związków homoseksualnych Tekst ten przypomina katolickim politykom, że ich obowiązkiem jest głosować przeciw projektom takich ustaw.
Innym ważnym wystąpieniem Benedykta XVI na temat rodziny był jubileusz 25-lecia Papieskiej Rady Rodziny. Nawiązując do słów Jana Pawła II przypomniał, że jego poprzednik, uważał kwestię rodziny za sprawę o decydującym znaczeniu dla wspólnego dobra narodów.
Specjalne orędzia do rodzin kierował także podczas Światowych Spotkań Rodziny w Walencji w 2006 r. czy w Mediolanie w 2012 r. Podczas tego ostatniego zdecydowanie podkreślał rolę małżeństwa, jako związku mężczyzny i kobiety, przeciwstawiając się zarazem po raz kolejny tendencjom do zrównywania z małżeństwem związków o charakterze homoseksualnym.
A wśród najważniejszych elementów, które budują rodzinę wskazał na: utrzymywanie stałej więzi z Bogiem i uczestniczenie w życiu kościelnym, dbanie o dialog, poszanowanie punktu widzenia drugiej osoby, bycie gotowym do służby, cierpliwość wobec wad drugiej osoby, przebaczanie i proszenie o przebaczenie, przezwyciężanie z inteligencją i pokorą ewentualnych konfliktów. A także uzgodnienie wytycznych edukacji, otwarcie na inne rodziny, wrażliwość na ubogich i odpowiedzialność w społeczeństwie obywatelskim.
Benedykt Doktorem Kościoła
Benedykt XVI był jednym z najwybitniejszych papieży w historii i nauczycieli współczesnego Kościoła. Posiadał nie tylko autorytet, ale ukazywał nam w sposób wybitny, na nowo Jezusa w Jego pełni: Jezusa wiary i Jezusa historii, który jest cały czas aktualnym orędziem Boga dla przyszłości świata i każdego człowieka. Tchnął nowego ducha w naszą wiarę i odnowił ją. Przez całe swoje życie sprzeciwiał się rozmywaniu wiary, relatywizmowi, pokusom ulegania współczesnym świętościom – ateizmowi, który przybrał nową formę w XX i XXI w. Wielkie dziedzictwo, które nam pozostawia, jest fundamentem Kościoła XXI w. To wielki myśliciel naszych czasów, przenikliwy analityk, który pomaga nam w zagmatwanej i skomplikowanej epoce odnajdywać i utrzymywać się na drodze ku bardziej cywilizowanemu i humanistycznemu społeczeństwu, zachęca, byśmy nie zapomnieli o Bogu, naszym Zbawcy, i tym samym oddalili od siebie widmo ostatecznej katastrofy.
Jeśli wie się, kim jest człowiek święty, to on miał jego cechy: pokorę, miłosierdzie, życie w stałej bliskości Boga, w pełnym zaufaniu Jezusowi. Ujmował prostotą i skromnością. Całe życie służył z miłością Bogu, człowiekowi i Kościołowi. Był wielkim świadkiem Boga. Nie dziwiło zatem, że niektórzy mówili jego promieniowaniu świętością. Prowadził święte życie i nie będzie zaskoczeniem, gdy kiedyś zostanie wyniesiony na ołtarze.
tom
Katolicka Agencja Informacyjna