W piątek, 24 marca 2023 r. odbyła się Droga Krzyżowa ulicami parafii pw. św. Barbary w Lalkowach. W tym roku przybrała ona szczególną formę. Sam tytuł wskazuje na treść rozważań nawiązujących do ostatnich nieuzasadnionych ataków na autorytet naszego wielkiego Rodaka.
Scenariusz nabożeństwa przygotowała młodzież z wolontariatu Caritas i wraz ze służbą liturgiczną go zrealizowała. Licznie zgromadzeni parafianie i goście nie tylko mogli rozważać wydarzenia związane z Męką Chrystusa, ale także oddać hołd oczernianemu św. Janowi Pawłowi II. Niestety, nagła ulewa przerwała modlitwę w plenerze i zmusiła uczestników do kontynuowania nabożeństwa w kościele. Trochę szkoda, bo przy wszystkich stacjach stała młodzież z zapalonymi pochodniami, aby stopniowo dołączać do niesionego przez różne grupy krzyża. Na pogodę jednak nikt z nas wpływu nie ma…
Ks. Wojciech Kardyś
Fot. Ryszard Szczypior
Wojciech Lipski
DROGA KRZYŻOWA ZE ŚW. JANEM PAWŁEM II ZNIEWAŻANYM
Stacja I: Pan Jezus skazany przez Piłata
Piłat skazał Jezusa na śmierć, mimo iż wiedział, że jest On niewinny. Fałszywe zarzuty stawiane przez żydowskich liderów religijnych i okrzyki tłumu wzięły górę nad sprawiedliwością. Najświętszy Zbawiciel miał umrzeć jak największy zbrodniarz.
Wielu z nas jak grom z jasnego nieba poraziły oskarżenia w jednej ze stacji telewizyjnych, w ogólnopolskiej gazecie i w książce nieznanego dotąd prawie nikomu holenderskiego dziennikarza sformułowane przeciwko Janowi Pawłowi II. Dopiero chłodniejsza analiza pozwoliła dostrzec, jak są one niedorzeczne i nieprawdziwe. Ich źródłem były przede wszystkim dokumenty komunistycznej bezpieki, zmanipulowane fakty, niewiarygodne świadectwa. Tak nie można! – chciało nam się zawołać – Nie szarga się świętości! A czyż inaczej było dwa tysiące lat temu, kiedy niewinny dobroczyńca ludzkości został skazany przez Piłata?
Święty Janie Pawle II, Ty nas uczyłeś: „Jeśli chcesz znaleźć źródło, musisz iść do góry, pod prąd”. Dziś wiemy, że „pod prąd” oznacza często wbrew zepsutemu światu, nawet jeśli ten świat potrafi oskarżać przyzwoitych ludzi o najgorsze niegodziwości.
Stacja II: Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona
Jezusowi dano krzyż, aby niósł go ku Golgocie. Krzyż to dosłownie ciężkie belki, które trzeba było dźwigać na górę ukrzyżowania, ale także – metaforycznie ujmując – brzemię grzechów wszystkich ludzi, grzechy każdego z nas.
Jakże przejmujący był widok, kiedy schorowany Jan Paweł II nie był w stanie – jak to czynił co roku – przewodniczyć nabożeństwu Drogi Krzyżowej w rzymskim Koloseum. Zastąpił go kardynał Joseph Ratzinger. Pamiętamy, jak Ojciec Święty łączył się duchowo, pozostając w swej kaplicy i oglądając nabożeństwo w telewizji. Trzymał w dłoniach krzyż, a właściwie się do niego przytulał. Miało się wrażenie, że ten krzyż był nie tylko ilustracją do jego osobistych cierpień, ale także oznaczał ciężar grzechów całego świata, którego Papież był pasterzem. Naśladował do końca swego i naszego Mistrza.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Krzyż znaczy: miłość nie zna granic – rozpocznij od tych, którzy są najbliżej ciebie i nie zapominaj o tych, którzy są najdalej”. Ty nigdy nie zapomniałeś o tych, którzy są najdalej, o grzesznikach tak bardzo potrzebujących Bożego miłosierdzia.
Stacja III: Pan Jezus po raz pierwszy upada pod ciężarem krzyża
Upadek Jezusa wynikał z Jego przemęczenia oraz z wielkiego ciężaru samego krzyża. Można też powiedzieć, że Zbawiciela przygniotła ludzka nienawiść i grzechy niegodziwców, którzy nie kryją się z tym, że są wrogami Boga.
Dosłowny upadek Papieża nastąpił 13 maja 1981 r., kiedy to na placu św. Piotra na Watykanie kula zamachowca Ali Agcy trafiła w niego i go przewróciła. Nigdy z niezawodną pewnością nie zdołano ustalić, kto był mocodawcą zamachowca. Tropy prowadziły do komunistycznej Bułgarii i dalej w kierunku Kremla. Najprawdopodobniej komunistyczne imperium zła przestraszyło się charyzmy Papieża z Polski, którego gotowe było usunąć. Cały świat wstrzymał oddech. Ojciec Święty nie zginął. Mimo trudnej sytuacji, zdołał powrócić do zdrowia. Po jakimś czasie okazało się, że to sama Matka Boża Fatimska uratowała mu życie. Powstał z upadku, by iść dalej i prowadzić nas ku Bogu.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Człowiek jest powołany do odnoszenia zwycięstwa w Jezusie Chrystusie”. Zwyciężyłeś ludzką nienawiść, która chciała cię uśmiercić, i przebaczyłeś swemu oprawcy. Powstałeś z upadku, który zgotowali ci przepełnieni nienawiścią ludzie.
Stacja IV: Pan Jezus spotyka swoją Matkę
To musiało być smutne spotkanie, choć Ewangelie na jego temat milczą. Możemy tylko domyślać się, jak mogło ono przebiegać. Smutna Matka pocieszała swego Syna. Być może nie była w stanie wyrzec ani jednego słowa. Ale była blisko i to dla Syna znaczyło bardzo wiele.
Karol Wojtyła wcześnie stracił swą matkę. Niektórzy jego biografowie uważają, że ta jego osobista tragedia wpłynęła na szczególne umiłowanie Maryi jako Matki. Ojciec Święty od samego początku pontyfikatu używał w herbie emblematu maryjnego, a na swe papieskie zawołanie wybrał łaciński zwrot skierowany do Matki Bożej „Totus Tuus” („Cały Twój”). Umiłował modlitwę różańcową, a nawet dodał do jej rozważania tajemnice światła. Nie tylko każdorazowe spotkanie z Chrystusem było jego wielką radością, ale także spotkanie z Jego Matką. Polski rys maryjny Papież przeszczepiał na grunt całego Kościoła, bo wiedział, że w Maryi jest siła i przez Nią nastąpi zwycięstwo ludzkości.
Święty Janie Pawle II, ty nas uczyłeś: „Matka nie opuszcza swego dziecka w niedoli, ale prowadzi je do Syna i zawierza Jego miłosierdziu”. Odkryłeś, jak ważna jest obecność Maryi w twoim życiu. Wiedź nas dalej ku Jej matczynej opiece.
Stacja V: Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi
Pomoc Szymona z Cyreny przyniosła ulgę dźwigającemu krzyż Jezusowi. I chociaż trwała tylko przez chwilę, a pomagający został do niej przymuszony przez rzymskich żołnierzy, Zbawiciel nabrał sił, by iść dalej ku Golgocie.
Na zawsze w naszej pamięci pozostaną zdjęcia, filmy czy obrazy, gdy Jan Paweł II pochylał się nad czyimś nieszczęściem. Niezależnie od tego, czy były to pozbawione perspektyw dzieci w Afryce, krzywdzeni przez system robotnicy, chorzy, więźniowie – on pochylał się nad nimi i wysłuchiwał, co mają mu do powiedzenia. Czasem drobny gest i krótka rozmowa z kimś, kto na co dzień musiał nosić ciężki krzyż doświadczeń, pomagały – przynajmniej na chwilę. Papież – tak jak Szymon z Cyreny – pomagał potrzebującym dźwigać krzyż ich trudności – z tą tylko różnicą, że czynił to „nie z przymusu, lecz z ochoty”.
Święty Janie Pawle II, ty nas przekonywałeś: „Nigdy nie jest tak, żeby człowiek, czyniąc dobrze drugiemu, tylko sam był dobroczyńcą. Jest równocześnie obdarowywany, obdarowany tym, co ten drugi przyjmuje z miłością”. Czy może być lepsza ilustracja do dobrodziejstwa, jakie doznał Szymon z Cyreny, pomagając nieść krzyż Chrystusowi.
Stacja VI: Weronika ociera twarz Panu Jezusowi
Weronikę podziwiać będziemy zawsze za jej odwagę. Mimo kordonu żołnierzy prowadzących Jezusa na egzekucję oraz złowrogo (przynajmniej w większości) nastawionych tłumów, ta mieszkanka Jerozolimy nie bała się podejść do Jezusa i otrzeć Jego twarzy z kurzu, potu i krwi.
Bywały takie momenty, w których Jan Paweł II wykazywał się ogromną odwagą. Podczas pielgrzymki na Sycylię w zdecydowany sposób zganił mafiosów Cosa nostry. Nie bał się udzielać reprymendy kapłanom i teologom, którzy sprzeniewierzali się Chrystusowi albo mylnie pojmowali Jego naukę – tak było na przykład w przypadku tzw. teologii wyzwolenia w Ameryce Południowej. Do historii przeszła pielgrzymka papieża do Sarajewa w 1997 r., mimo toczącej się tam wojny między narodami bałkańskimi. Chociaż doradcy Ojca Świętego radzili mu, by zachował dystans w niektórych sytuacjach, on pozostawał nieugięty i odważny tam, gdzie trzeba było bronić prawdy.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Cierpienie jest w świecie również po to, żeby wyzwolić w nas miłość, ów hojny i bezinteresowny dar z własnego »ja« na rzecz tych, których dotyka cierpienie”. Przekonał się o tym sam Chrystus, któremu z bezinteresowną pomocą przyszła Weronika.
Stacja VII: Pan Jezus upada pod ciężarem krzyża po raz drugi
Ciężar krzyża to nie tylko ważący niemało drewniany krzyż, ale – ujmując metaforycznie – to problemy świata, który oddalając się od Boga, brnie w błędy, w niewierność, ku katastrofie. Czy można się dziwić, że Jezus, mając przed oczyma przebieg całej historii i przyszłości świata, upadł na drodze ku Golgocie?
W 2001 r. zainstalowano w warszawskiej Zachęcie rzeźbę Jana Pawła II przygniecionego przez meteoryt. Wywołała ona wówczas kontrowersje i oburzenie. Jedni widzieli w niej metaforę ciężaru, jakim współczesny świat przygniata Papieża, inni uznali instalację za bluźnierstwo. Pomijając całą dyskusję na ten temat, trzeba nam zauważyć, że autor (może nawet artysta?) ukazał upadek Ojca Świętego. Problemy współczesnego świata, wojny, głód, zdemoralizowanie, wrogość do Kościoła, konsumpcyjny styl życia, brak zasad moralnych – to wszystko było niczym ów głaz, który przygniótł Namiestnika Chrystusa. Nie zdołał go jednak powalić. Papież za każdym razem powstawał i dalej odważnie głosił naukę Boga, która nie podobała się wielu ludziom żyjącym z dala od Stwórcy.
Święty Janie Pawle II, ty nas uczyłeś: „Dla chrześcijanina sytuacja nigdy nie jest beznadziejna. Chrześcijanin jest człowiekiem nadziei. To nas wyróżnia”. Ta nadzieja dodawała ci zawsze sił i pomagała powstawać z każdego upadku, jaki zgotował ci wrogi Bogu świat.
Stacja VIII: Pan Jezus pociesz płaczące niewiasty
Zmierzając ku Golgocie, Jezus spotkał przy drodze płaczące mieszkanki Jerozolimy. Mimo, że dźwigał ciężki krzyż i niewyobrażalnie cierpiał, uczynił wszystko, żeby pocieszyć smutne kobiety.
W naszej pamięci pozostanie wiele gestów, jakie wykonał Jan Paweł II. Dotyczą one również osób płaczących. Jeśli komuś udało się przez chwilę porozmawiać z Papieżem i wyżalić się mu, mógł być pewien, że Ojciec Święty go przytuli i pocieszy. W tych gestach nie było nic z teatralności (jakkolwiek młody Karol Wojtyła grywał w sztukach jako aktor). Czuło się ich autentyczność i szczerość. Tak tylko ojciec pocieszać potrafi swe załamane i smutne dzieci. Tak pocieszał przede wszystkim sam Chrystus, który mimo swego cierpienia, umiał wlać nadzieję w serca opłakujących Go jerozolimskich kobiet.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Nie lękajcie się. Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi!” Te twoje słowa są dla nas źródłem pociechy. Dzięki nim ufamy, że sam Chrystus, któremu otworzymy drzwi naszych serc, przyjdzie nam z pomocą i pocieszy w chwilach trudów i cierpienia.
Stacja IX: Pan Jezus upada pod ciężarem krzyża po raz trzeci
Trzeci upadek był dla Jezusa najtrudniejszy. Być może Zbawiciel liczył na to, że już więcej nie upadnie, skoro przeszedł tak długi odcinek drogi. Niestety, stracił równowagę i znów przewrócił się na drodze ku Golgocie.
Trzeci upadek Jana Pawła II, do którego przyczynili się wrogowie Kościoła w ostatnich dniach, miał go zdyskredytować w oczach rodaków i całego świata. Łatwo jest oskarżać kogoś, kto już nie żyje i nie może się bronić. Nieuczciwe jest ogłaszanie czegokolwiek wbrew faktom, żeby tylko zniszczyć największy autorytet. Ludzie, którzy nawet do pięt nie dorastają wielkiemu Papieżowi, postulują, by obalać jego pomniki, zmieniać ulice jemu zadedykowane, usuwać go z przestrzeni publicznej. Ten ciężar nie złamie świętego Jana Pawła II ani nas nie przytłoczy. Wraz z naszym wielkim Rodakiem powstajemy, by iść dalej i modlić się do Boga przez jego potężne orędownictwo.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Boża miłość nie nakłada na nas ciężarów, których nie moglibyśmy unieść, ani nie stawia nam wymagań, którym nie moglibyśmy sprostać, jeśli wzywa, przychodzi z konieczną pomocą”. Na pomoc Boga i twoją pomoc z nieba liczymy w tych trudnych przeżyciach i doświadczeniach.
Stacja X: Pan Jezus z szat obnażony
Obnażenie Jezusa z szat było próbą pozbawienia Go ludzkiej godności. Rzymscy żołnierze nie mieli żadnych skrupułów. Dla nich Zbawiciel nie był Kimś istotnym, Kogo należy szanować i czcić. Pozbawili Go szat, żeby jeszcze bardziej Go upokorzyć w oczach dzikiej gawiedzi.
Wcale nie dopiero od początku pontyfikatu, ale wcześniej komunistyczne władze w Polsce próbowały znaleźć „haki” na Karola Wojtyłę. Szukały słabych punktów w jego postępowaniu, a nie mogąc znaleźć nic, co by go mogło zdyskredytować w oczach ludzi, próbowały tworzyć fałszywe oskarżenia – a to, że miał romans z kobietą, a to że miał dzieci, a to, że był skonfliktowany z prymasem Wyszyńskim. Wtedy się nie udało. Spadkobiercy urzędników bezpieki postępują podobnie. Zmienili tylko temat. Nie zdołali zwyciężyć na dotychczasowych polach – może uda się w nośnym temacie zaniedbań związanych ze krzywdzeniem dzieci. Będą próbować do skutku odzierać Jana Pawła II z godności i z jego niewyobrażalnie wielkich osiągnięć – także w zakresie ochrony poszkodowanych maluczkich. Kiedyś odarto Jezusa z szat. Czy jego wiernego Ucznia źli ludzie mogą potraktować inaczej?
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „godność człowieka doznaje bardzo poważnego uszczerbku”. Sam broniłeś godności tych, o których świat często zapominał i odzierał z szat szacunku i poszanowania.
Stacja XI: Pan Jezus przybity do krzyża
Jakże przejmująca jest scena ukrzyżowania Jezusa. Ręce, które leczyły chorych, karmiły głodnych, przytulały smutnych – zostały unieruchomione przez dwa ostre gwoździe. Nogi Dobrego Pasterza, który wędrował wiele, by nauczać i odnajdywać zagubione owce, przeszył ból wbijanego do krzyża gwoździa.
Naszym przejmującym doświadczeniem było obserwowanie słabnącego Jana Pawła II. Na naszych oczach gasł człowiek, który kiedyś jawił się jako wzór zdrowia i fizycznej krzepy. Przemawiał z mocą, radził sobie z napiętym harmonogramem, nigdy nie okazywał zmęczenia, jeździł na nartach, lubił długie spacery, podczas których odmawiał Różaniec. Niestety, słabość ludzkiej natury w schyłkowym etapie jego życia aż nadto dawała o sobie znać. Trzęsące się ręce, chodzenie przy lasce, coraz mniej wyraźna mowa – oto doświadczenie wielkiego Papieża, które upodobniło go do cierpień milionów cierpiących osób na całym świecie. Może dlatego był tak autentyczny. Bóg dał mu wiele łask i talentów, ale nie obdarzył go łaską sprawności fizycznej w latach starości. Przybił go niejako do krzyża niemocy i słabości.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Z krzyża się nie schodzi!”, mimo że bardzo cierpiałeś i coraz trudniej było ci spełniać codzienne, ważne obowiązki Głowy Kościoła. W chwilach chorób i cierpień twoje słowa są dla nas pociechą i źródłem umocnienia.
Stacja XII: Śmierć Pana Jezusa
Mimo ogromnego cierpienia i zniewag ze strony tłumu, Jezus umierał godnie., Nie złorzeczył swoim oprawcom, nie groził piekłem, nie powoływał się na swój Boski autorytet – wręcz przeciwnie, prosił Ojca, aby Ten przebaczył zbrodniarzom, którzy nie byli świadomi tego, co czynią.
Wielu z nas nigdy nie zapomni dnia śmierci Jana Pawła II. Na zawsze będziemy wspominać nasze modlitwy, nasze łzy, bijące na całym świecie dzwony i tłumy wiernych w kościołach mimo wieczornej pory. To było przeżycie, którego nigdy nie zapomnimy. Możemy się pytać, co w nas pozostało po tamtych podniosłych i wzruszających chwilach. Chcieliśmy być lepsi, ale czy zdołaliśmy? Obiecaliśmy, że będziemy mu wierni. Czy jesteśmy? Pewnie trochę tak, dlatego bronimy go przed atakami wrogów Kościoła, bo był kimś bliskim dla wielu z nas, a bliskich zmarłych (i w ogóle zmarłych) się nie atakuje i nie szkaluje!!! Stara mądrość minionych pokoleń podpowiada, że o zmarłych nie mówi się źle. Szkoda, że tej mądrości zabrakło niektórym złowrogo nastawionym i nieodpowiedzialnym dziennikarzom.
Święty Janie Pawle II, ty nas pouczałeś: „Nie żyje się, nie kocha i nie umiera na próbę”. Jezus umarł nie „na próbę”, lecz naprawdę. Ty też opuściłeś ten świat nie na niby. Ale przecież przeszedłeś „do domu Ojca”, w którym każdy z nas chciałby kiedyś zamieszkać.
Stacja XIII: Zdjęcie Pana Jezusa z krzyża
Umęczone, martwe ciało Jezusa zdjęto z krzyża. Kobiety chciały Je namaścić olejkami, ale nie było na to czasu, bo po zachodzie słońca rozpocząć się miał szabat i święto Paschy. Ukryty dotąd uczeń Jezusa Józef z Arymatei udostępnił przygotowany dla siebie grób, aby w nim można było pochować Zbawiciela.
Ciało Jana Pawła II pierwotnie pochowano w grobie w grotach watykańskich. Rozpoczęty na skutek żądania wiernych (wołających „Santo subito!”) proces beatyfikacyjny, a potem kanonizacyjny, doprowadził do oficjalnego włączenia Ojca Świętego do grona błogosławionych i świętych Kościoła. Przeniesiono ciało Papieża z grot do jednej z kaplic w Bazylice św. Piotra. Jest ona miejscem tłumnie odwiedzanym nie tylko przez Polaków, ale także przez pielgrzymów z całego świata. Wielu z nich nie wyobraża sobie, żeby będąc w Wiecznym Mieście, nie odwiedzić grobu św. Jana Pawła II. Turyści od lat powtarzają zasadę, że jest rzeczą niestosowną, żeby być w Rzymie i nie widzieć papieża. Teraz wielu z nich dodaje, że nie mogą nie odwiedzić grobu św. Jana Pawła II.
Święty Janie Pawle II, ty nas uczyłeś: „Nie wystarczy przekroczyć próg, trzeba iść w głąb”. A jeśli nawet to pójście „w głąb” oznacza grób, to nie jest on końcem, ale etapem w drodze ku wieczności.
Stacja XIV: Ciało Pana Jezusa złożone do grobu
Śmierć Jezusa nie była ostatnim aktem Bożego planu. Stanowiła jedynie konieczny etap do tego, aby Zbawiciel mógł dopełnić symfonię swego życia zmartwychwstaniem. Życie wieczne – i w ogóle życie – zatriumfowało wtedy w dalekiej Jerozolimie. A dzięki temu również my możemy patrzeć szerzej i wyżej – bo wszyscy, tak przynajmniej wierzymy – jesteśmy przeznaczeni do życia wiecznego.
Św. Jan Paweł II często nauczał o życiu wiecznym. Wszystko, co robił, ukierunkowane było na perspektywę wieczności. Dzisiaj cieszy się szczęściem nieba. Nikt nie jest w stanie mu zaszkodzić. Fałszywe oskarżenia jemu osobiście szkody nie zdołają uczynić. One krzywdzą nas, bo źli ludzie próbują odebrać nam największy nasz ziemski i narodowy autorytet. Krzywdzą również młodych ludzi, którzy – nie są często w stanie krytycznie ocenić mierności atakujących argumentów. Perspektywa wieczności może nam wszystkim pomóc, bo przecież wierzymy, że Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który wynagrodzi nasze łzy i ukarze krzywdzicieli znieważających świętego Papieża.
Święty Janie Pawle II, ty powiedziałeś: „Powstań, Ty, który już straciłeś nadzieję. Powstań, Ty, który cierpisz. Powstań, ponieważ Chrystus objawił Ci swoją miłość i przechowuje dla Ciebie nieoczekiwaną możliwość realizacji”. Spraw, by perspektywa wieczności dodawała nam sił i otuchy w chwilach doświadczeń i smutków.
Ks. Wojciech Kardyś