91,4 FM :: Pelplin
94,2 FM :: Szymbark
97,1 FM :: Chojnice

Kalendarz

Dzisiaj: Czwartek, 28.03.2024 r.
Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

„To trudne godziny. Straciliśmy jednego z najwybitniejszych myślicieli jakiego miał współczesny Kościół. Jednego z najważniejszych teologów XX i XXI wieku. Osobiście był dla mnie punktem odniesienia i prawdziwym przyjacielem” – powiedział włoskiemu dziennikowi „Il Messaggero” przebywający aktualnie w Polsce były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kard. Gerhard Ludwig Mūller.

„Il Messaggero”: Z jakiego powodu w szczególności Benedykt XVI przejdzie do historii?

Kard. Gerhard Ludwig Mūller: Był teologiem zdolnym do rzadkiej jasności. Pozostawia po sobie niezwykły dorobek naukowy. Jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary napisał jedne z najważniejszych dokumentów pontyfikatu Jana Pawła II. Całość jego wiedzy jest chyba zawarta w jego encyklikach, o miłości, wierze, nadziei.

„Il Messaggero”: Jakie jest najintensywniejsze osobiste wspomnienie Waszej Eminencji?

- Nasza relacja była budowana dzień po dniu. Wśród wielu wydarzeń sporów teologicznych i opracowań, szczególnie pamiętam moje urodziny, wiele lat temu, kiedy byłem jeszcze w diecezji Ratyzbona. Moje urodziny przypadały na 31 grudnia i w tamtym roku przyjechał do brata. Nadal był prefektem Kongregacji. Po Mszy św. w katedrze poszliśmy na wspólny posiłek i był to przyjemny, rodzinny wieczór. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy o codziennych sprawach. Oczywiście mieliśmy wiele spotkań akademickich i teologicznych, zajmowaliśmy się skomplikowanymi sprawami, ale potem nasza ludzka relacja doprowadziła do tego, że dotykaliśmy także spraw osobistych, osób, które znaliśmy wspólnie, spraw z mojego i jego życia. Krótko mówiąc, był dobrym przyjacielem.

„Il Messaggero”: To Benedykt XVI powołał Waszą Eminencję do Rzymu jako swojego następcę w Kongregacji Nauki Wiary, dlaczego chciał mieć Waszą Eminencję na tym stanowisku?

- Napisał i wyjaśnił to w książce. Powiedział, że biskup Mūller w jego opinii będzie bardzo dobry, bo ze wszystkich biskupów na świecie jest najlepiej przygotowany teologicznie. To była jego opinia. Oczywiście ten osąd sprawił, że się zarumieniłem, ale tak właśnie myślał.

„Il Messaggero”: Wasza Eminencja zredagował ogromną „Opera omnia” Josepha Ratzingera: na czym w istocie polega aktualność jego myśli?

-Jego prace w języku niemieckim zostały przetłumaczone na kilka języków i nadal są rozpowszechniane. Do przetłumaczenia pozostał tylko jeden tom. Myślę, że jego sposób uprawiania teologii nie należał do metody scholastycznej, ale obejmował szerszy horyzont, będąc pod wpływem literatury nowoczesnej. W ten sposób na przykład dzisiejsze problemy są przeniknięte przez wizję z pewnością eklektyczną. Linia św. Augustyna, św. Bonawentury, św. Tomasza, Dunsa Szkota istnieje równolegle z kontaktem z myślą współczesną. Ratzingerowi udało się dokonać transpozycji klasyki, przesączając ją w sposób osobisty. W ten sposób udało mu się skupić na słabości współczesnej myśli zachodniej wynikającej z relatywizmu etycznego. I w ten sam sposób ujął inne wyzwania: myślę o transhumanizmie, o pokusie człowieka, by uczynić siebie Bogiem, o wielkim pytaniu antropologicznym. Dokąd zmierza człowiek? Jaki jest jego związek z Prawdą? Zastanawia się nad długofalowymi skutkami tych nurtów, które historycznie negują Boga. Podstawą roboczą była konstytucja soborowa o Objawieniu Bożym Dei Verbum. Ratzinger był przecież jednym z największych znawców Vaticanum II. To jest właśnie centrum jego pracy.

„Il Messaggero”: Dlaczego był zaciekle atakowany w Niemczech, najpierw fałszywymi oskarżeniami, że jako chłopiec wspierał nazizm, a potem za aferę pedofilską w diecezji monachijskiej?

- Należałoby zapytać, dlaczego Niemcy od czasu Reformacji zawsze dochodzą do postawy antyrzymskiej. Mówię to jako Niemiec. Wytworzyli kłamstwa o Ratzingerze, cyklicznie obalane, bo oparte na elementach oszukańczych. Nawet w sprawie afery monachijskiej nigdy nie skłamał, właściwie podszedł do sprawy pedofilii. Prowadził jedynie sprawę księdza, który został wysłany z innej diecezji na leczenie u psychiatry w Monachium i zapewnił mu pokój w parafii. Prawda jest zawsze ratunkiem i wyjdzie na jaw. Jako prefekt nikt tak jak on nie walczył z pedofilią i z pewnością był to element, który mógł sprawić, że były do niego wrogo nastawione liczne grupy. Niestety, gdy istnieją uprzedzenia, trudno je przełamać.

„Il Messaggero”: Na czym polega reforma jego pontyfikatu?

- Z pewnością chciałby ponownie zażegnać schizmę lefebvrystyczną, ale to się jemu nie udało. Pontyfikat Ratzingera był pontyfikatem reformatorskim, w tym sensie, że pogłębiał wiarę i ją aktualizował: na temat Chrystusa, kapłaństwa, liturgii.

„Il Messaggero”: Wasza Eminencja krytykował jego rezygnację, dlaczego?

- Nie chciałem go krytykować za decyzję osobistą. Wyjaśniłem mu, że jestem przeciwny możliwości rezygnacji w wieku 75 lat dla biskupów. Ponieważ papież jest również biskupem, dotyczyło to również jego. Rezygnacja stwarza kilka problemów na poziomie teologicznym w odniesieniu do zasady jedności, a rezygnacja papieża sprawiła, że to wypaczenie stało się oczywiste. To prawda, że Kodeks Prawa Kanonicznego rozważa taką możliwość, ale kiedy Benedykt XVI podejmował decyzję, nie brał pod uwagę bardzo wielu skutków. Pytania pozostały bez odpowiedzi na stole.

st (KAI) / Watykan
 
Katolicka Agencja Informacyjna