Zmarł papież senior Benedykt XVI.
Papież senior odszedł do Domu Ojca o godz. 9.34 w klasztorze "Mater ecclesiae" w Watykanie, gdzie mieszkał od czasu swojej niespodziewanej abdykacji w 2013 roku. Jako bezpośredni następca papieża św. Jana Pawła II kierował Kościołem katolickim przez osiem lat. Papież senior zmarł w wieku 95 lat.
Benedykt XVI był 265. papieżem Kościoła katolickiego i pierwszym Niemcem na tym urzędzie od czasów Wiktora II (1055-57).
Przed wyborem na następcę św. Piotra w latach 1983-2005 pełniąc jeden z najwyższych urzędów watykańskich prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Joseph Ratzinger był najbliższym współpracownikiem Jana Pawła II.
Przybrał imię Benedykta nawiązując do "papieża pokoju" Benedykta XV oraz patrona Europy i założyciela zakonu benedyktynów, św. Benedykta z Nursji, żyjącego na przełomie V i VI wieku.
Msza św. pogrzebowa Benedykta XVI odbędzie się 5 stycznia na Placu św. Piotra, a przewodniczyć jej będzie papież Franciszek.
Informację tę przekazał dyrektor watykańskiego Biura Prasowego Matteo Bruni podczas krótkiego briefingu. Potwierdził też, że od poniedziałku 2 stycznia ciało Benedykta XVI zostanie wystawione w Bazylice Watykańskiej.
Słowa Benedykta XVI
"Wkrótce stanę przed ostatecznym sędzią mojego życia. Choć, patrząc wstecz na moje długie życie, mogę mieć wiele powodów do obaw i lęku, to jednak w duchu jestem radosny, ponieważ mocno wierzę, że Pan jest nie tylko sprawiedliwym sędzią, lecz także przyjacielem i bratem, który już sam cierpiał z powodu moich niedostatków i dlatego jako sędzia jest także moim obrońcą (Parakletem).
W obliczu godziny sądu, łaska bycia chrześcijaninem staje się dla mnie tak oczywista. Bycie chrześcijaninem daje mi poznanie, a nawet więcej, przyjaźń z Sędzią mojego życia i pozwala mi przejść z ufnością przez mroczną bramę śmierci. W tym kontekście ciągle przypomina mi się to, co Jan mówi na początku Apokalipsy: widzi Syna Człowieczego w całej Jego wielkości i pada u Jego stóp jak martwy. Lecz On kładzie na nim swoją prawą rękę i mówi: „Przestań się lękać! To ja…” (por. Ap 1,12-17)." (Benedykt XVI, 6.02.2022).
Abp Mokrzycki - sekretarz Benedykta XVI wspomina dla KAI (wywiad)
"Benedykt XVI był człowiekiem wielkiej odpowiedzialności, człowiekiem głębokiej wiary i modlitwy podobnie jak św. Jan Paweł II. Zawsze pamiętał o codziennych i życiowych sprawach osób sobie bliskich" - wspomina arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki. W latach 2005-2007 arcybiskup był drugim sekretarzem papieża Ratzingera. Dzisiaj o godz. 9.34 papież senior Benedykt XVI zmarł w klasztorze "Mater ecclesiae" w Watykanie.
Krzysztof Tomasik (KAI): Kiedy zaczęła się „przygoda życia” Księdza Arcybiskupa z Benedyktem XVI?
- Ojca Świętego Benedykta XVI jako prefekta Kongregacji Nauki Wiary miałem możliwość poznać będąc w kręgu św. Jana Pawła II. Kardynał każdego piątku miał oficjalną audiencję u niego. Było to w godzinach wieczornych. Miałem to szczęście, że wprowadzałem go na audiencję, towarzyszyłem mu i odprowadzałem. Zawsze był pełen kultury, delikatności i wrażliwości. Były to audiencje robocze podczas posiłków. Widziałem jak Jan Paweł II odnosił się do niego z wyjątkowym szacunkiem a wręcz był onieśmielony jego wiedzą i pracowitością. Kard. Ratzinger ze względu na stan zdrowia dwa razy składał pisemną rezygnację ze stanowiska. Po raz drugi, gdy ją złożył Jan Paweł II osobiście podyktował mi list do kard. Josepha Ratzingera z prośbą, aby pozostał na swoim stanowisku, że jest mu bardzo wdzięczny i bardzo mu zależy, aby nadal był prefektem kongregacji. Papież argumentował, że jest on człowiekiem bardzo kompetentnym i zalecał, aby prace rozdzielał swoim współpracownikom, a on powinien czuwać i kontrolować ich pracę. W odpowiedzi na ten list kard. Ratzinger zgodził się kontynuować posługę prefekta.
KAI: W jakim języku rozmawiali?
- O sprawach prywatnych, nie urzędowych rozmawiali ze sobą po niemiecku, ale ze względu na specjalistyczną terminologię dokumentów, które miały być publikowane kard. Ratzinger wolał język włoski.
KAI: Po śmierci Jana Pawła II to Benedykt XVI osobiście zaproponował Księdzu Arcybiskupowi funkcję drugiego sekretarza u jego boku?
- Tak było. Będąc jego sekretarzem miałem okazję poznać bliżej Benedykta XVI. Zobaczyłem, że jest on człowiekiem wielkiej odpowiedzialności, człowiekiem głębokiej wiary i modlitwy podobnie jak Jan Paweł II. Wiele czasu spędzał na modlitwie w kaplicy. Był stale zapracowany, ciągle czytał i pisał. Widać było, że fizycznie był słaby. Szczególnie wyczerpywały go codzienne audiencje. Widziałem to zwłaszcza podczas posiłków. Dlatego ograniczał swoje prywatne spotkania. Bardzo rzadko zapraszał gości na prywatne msze św. Posiłki spożywał tylko z najbliższymi współpracownikami. Był człowiekiem, który potrafił nawiązać bezpośredni kontakt z rozmówcą. Pytał o rzeczy proste, osobiste, rodzinne, interesowała go codzienność.
KAI: Jan Paweł II był także artystą, aktorem, miał łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Jaki był Benedykt XVI?
- Benedykt XVI taki nie był. Przynajmniej na początku pontyfikatu. Był wielkim intelektualistą i w stosunkach z innymi zachowywał się bardziej powściągliwie. Z biegiem czasu to się zmieniło. Benedykt XVI kiedy przyjechał z pierwszą swoją wizytą apostolską do Polski spotkał się z wielkim entuzjazmem, serdecznością, gościnnością, którą okazali mu Polacy. Wtedy też poczuł się, że jest faktycznie papieżem. Jeśli Polacy przyjęli go po wielkim swoim rodaku to dało mu poczucie pewności siebie. Zobaczył, że Polacy są naprawdę narodem szczerze wierzącym. Kochają papieża jako Piotra naszych czasów, a nie tylko jako następcę swojego rodaka Jana Pawła II. Często to podkreślał w prywatnych rozmowach.
Ojciec Święty Benedykt wzruszył mnie kiedyś, gdy spacerując wspólnie po tarasie Pałacu Apostolskiego zatrzymaliśmy się przy figurze Matki Bożej Fatimskiej i powiedziałem mu, że Jan Paweł II często tu przychodził na modlitwę. Na co Benedykt XVI odparł, że trzeba Matce Bożej wymienić różaniec ponieważ jest już spłowiały od słońca oraz że chciałby ukoronować figurę na znak wdzięczności Matce Bożej, że uratowała życie jego poprzednika w zamachu. Dla mnie to były bardzo wzruszające słowa. Później, którejś niedzieli, odbyła się prywatna ceremonia podczas której Ojciec Święty dokonał koronacji. Benedykt XVI w tym geście okazał wielką miłość do swojego poprzednika. Było to bardzo głęboko wzruszające.
Kiedyś zauważył, że w jednym z pomieszczeń Pałacu Apostolskiego obok krzyża wisiał jakiś obraz. Powiedziałem mu, że był tu kiedyś obraz Matki Bożej Częstochowskiej, ale kard. Stanisław Dziwisz zabrał go. Benedykt XVI odparł, że trzeba poszukać jakiegoś wizerunku Matki Bożej na to miejsce. Często przy posiłkach pytał mnie jak wyglądało życie codzienne jego poprzednika, jak Jan Paweł II się zachowywał w różnych sytuacjach. Było to miłe, ale też czasami krępujące, ponieważ życie Benedykta XVI było całkowicie odmienne od tego jakie prowadził Jan Paweł II.
KAI: Jak Ksiądz Arcybiskup przyjął rezygnację Benedykta XVI z papieskiego urzędu?
- Rezygnacja Benedykta XVI była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Poczułem się wtedy bardzo osamotniony i opuszczony przez Ojca Świętego. Nie spodziewałem się takiego kroku, ale rozumiałem go. Rozumiałem jego wrażliwość i delikatność a także zdawałem sobie sprawę z kruchości jego organizmu. Codzienne obowiązki były dla niego wielkim wysiłkiem. Benedykt XVI nie chciał jak Jan Paweł II doprowadzić do spowolnienia swojej papieskiej posługi i dlatego zrezygnował. Kiedy na ostatniej audiencji przywitał się ze mną w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego to zobaczyłem go bardzo zmęczonego do tego stopnia, że jak do niego podszedłem to mnie nie rozpoznał. Dopiero kard. Tarcisio Bertone powiedział, że "to Mietek ze Lwowa". Wtedy Ojciec Święty mnie mocno uścisnął, przytulił i pobłogosławił.
KAI: Po odejściu z papieskiego urzędu spotykał się Ksiądz Arcybiskup często z Benedyktem XVI?
- Później kiedy przyjeżdżałem do Watykanu to miałem zawsze możliwość spotykania się z Benedyktem XVI. Prowadziliśmy wtedy długie rozmowy. Ojciec Święty zawsze odpowiadał na moje listy i życzenia. Napisał piękny wstęp do książki-wywiadu pt. „Sekretarz dwóch papieży”. Kiedyś napisał do mnie, że „teraz w Watykanie jest dużo czereśni, ale nie ma możliwości ich przesłania księdzu arcybiskupowi, ale pamiętamy o Tobie”. W sezonie na deser były zawsze czereśnie. Ostatni raz jak byłem u Benedykta XVI w listopadzie to podano na deser czereśnie, ale już w likierze. Był to taki miły gest w stosunku do mojej osoby. Benedykt XVI był człowiekiem pamiętającym o szczegółach życia bliskich sobie osób. Kiedy byłem u niego ostatni raz zapytał mnie „Jak czuje się Rolf?”. Nie znałem żadnego „Rolfa” i nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Nagle sobie przypomniałem, że to imię mojego psa. Taki był Benedykt XVI, zawsze pamiętał o codziennych i życiowych sprawach osób sobie bliskich.
Rozmawiał Krzysztof Tomasik
Krzysztof Tomasik (KAI) / Lwów