To wam powiedziałem, abyście się nie załamali w wierze. Wyłączą was z synagogi. Owszem, nadchodzi godzina, w której każdy, kto was zabije, będzie sądził, że oddaje cześć Bogu.
To może być bardzo ciężkim doświadczeniem, gdy chrześcijanin broniąc jakiejś wartości, którą nakazuje mu sumienie i Ewangelia, jest niezrozumiany przez innych chrześcijan. Tak bywało w życiu wielkich świętych, ale także rzesz chrześcijan nieznanych z imienia. Poświęcali się dla Ewangelii, dla Boga, dla bliźnich, ale ich ofiara była niedoceniona,
niezrozumiana, nawet czasem skrytykowana i potępiona przez współbraci w wierze. Czasem ci którzy krytykowali działali w nieświadomości w jak najlepszej intencji. Ten który był niezrozumiany, cierpiał tym bardziej, że doświadczał utrapień ze strony najbliższych. Tylu ofiarnych i wiernych chrześcijan wyłączano z różnych wspólnot, wyrzekały się ich rodziny i przyjaciele, bo na jakimś etapie swego życia wykazali się radykalizmem w odczytywaniu i przeżywaniu Ewangelii. Czy jesteś w stanie być do końca wierny Bogu nawet za cenę wykluczenia z jakiejś miłej tobie grupy
przyjaciół? Czy dokuczałeś komuś kto próbował być radykalnie posłuszny Ewangelii? Zastanów się czy także przez ciebie ktoś nie cierpiał, może z twojej inicjatywy został wyśmiany lub odrzucony przez grupę. Jeśli coś takiego się stało - zastanów się jak możesz to naprawić.
ks. Kamil Sobiech
11 maja – św. Franciszka de Hieronimo, kapłana
Franciszek urodził się we Włoszech w 1642 roku. Otrzymawszy święcenia - wykładał w Neapolu w jezuickim kolegium. Po czterech latach wstąpił do Towarzystwa Jezusowego i spędził czterdzieści lat jako misjonarz pracujący w Neapolu.
Zasłynął jako wspaniały kaznodzieja; opowiadano o nim, że był ,,jagnięciem, gdy mówił, ale lwem, gdy głosił Ewangelię”. Odbył ok. 100 misji w całych Włoszech. Wszędzie , gdzie się zjawił, otaczały go tłumy. Nawrócił niezliczoną rzeszę grzeszników, których szukał i sprowadzał na dobrą drogę.
Zmarł w 1716 roku. Po śmierci opromieniła go sława cudotwórcy; wokół jego grobu zaczęły gromadzić się rzesze pielgrzymów.
Anna Tusznio