W dzisiejszych fragmentach Słowa Bożego zastanawia mnie nie tyle rola proroków, Eliasza i Elizeusza, ale bagaż Naamana. W drogę, po uzdrowienie udał się do Izraela "zabierając z sobą dziesięć talentów srebra, sześć tysięcy syklów złota i dziesięć ubrań na zmianę".
Najbardziej zastanawia ta ostatnia sprawa - ubrania na zmianę. Nie przypominam sobie, aby w opisie królowej Saby była taka wzmianka. Gdy udała się do króla Salomona, "[Przybyła] ze świetnym orszakiem i wielbłądami dźwigającymi wonności i bardzo dużo złota oraz drogocennych kamieni". Jest o wonnościach, ale nic o ubraniach na zmianę. Po co ta wzmianka?
Naaman, dzielny wojownik, ukrywał swoje niedoskonałości bo się ich wstydził. A prorok Elizeusz, który obiecał mu zdrowie, upokorzył go nie tylko uproszczoną, wręcz zbyt prostą, formułą uzdrawiania i tym, że nawet do niego nie wyszedł. Upokorzył trędowatego, każąc mu się rozebrać. To co chory ukrywał, miał odsłonić. Dzisiejsze I. czytanie (2 Krl 5, 1-15a) jest dla nas wezwaniem do pokory, do porzucenia dumy, do stanięcia w prawdzie... Bóg chcę uzdrowić każdego, kto da się uzdrowić. Ale zaczyna od serca.
Ks. Aleksander Dziadowicz