Obecność w przestrzeni publicznej niewidzialnego wirusa, który wprowadza element podejrzenia i nieufności nawet wobec bliskich sobie osób..., prowadzi mnie w kierunku refleksji nad dzisiejszymi czytaniami. Używając tej rzeczywistości biologiczno-społecznej, zastanawiam się nad zobrazowaniem zagrożenia duchowego, równie podstępnym i rozwijającym się niewidzialnym zagrożeniem.
Owym niewidzialnym wrogiem, który czyni z każdego człowieka potencjalnego "zakaziciela / zarażacza" - nosiciela zarazków, jest diabeł. W konsekwencji jego obecności i działania w społeczeństwie, lęk i nieufność dyrygują ludźmi. Pierwsze czytanie to pokazuje w obrazie zdradzonego i odrzuconego proroka. Często odrzucający wezwanie do nawrócenia wrogo odnoszą się do ewangelizatora, nie podając żadnych argumentów. Po prostu zło za dobro.
Wzór Syna Człowieczego (Ewangelia), poświęcenia dla nas ludzi grzesznych, gdy byliśmy jeszcze trędowaci (tzn. pod władaniem grzechu pierworodnego) jest zachętą do działania. Zarówno wobec zarazy biologicznej jak i tej duchowej czy ideologicznej. Przykłady: św. ojca Damiana z Molokai, bł. ks. Stefana W. Frelichowskiego czy sł. Bożego ojca Mariana Żelazka, pokazują że można przezwyciężyć strach przed zarażeniem o własne życie w imię niesienia pomocy. Ci trzej synowie Kościoła, stanowią dla nas również obraz sytuacji duchowej. Za cenę bycia niezrozumianymi, znieważanymi, odrzucanymi, jesteśmy wezwani do troski o czystość - zdrowie duszy ludzi wokół nas. Bo bardziej niż śmierci, która przyjdzie prędzej czy później, należy bać się śmierci w stanie grzechu.
Ks. Aleksander Dziadowicz