Pamiętam ze swojego dzieciństwa pewien obraz, kiedy rodzice wskazywali, aby wykonać jakieś czynności porządkowe w domu, że odpowiadałem „później, potem, nie dziś”. Coś innego przykuwało bardziej moją uwagę i sądziłem, że porządki mogą poczekać. Człowiek niekiedy pewne sprawy odkłada „na później” czy „na potem”. Szczególnie czyni tak wtedy, gdy trzeba stawić czoła jakimś trudnym sprawom czy kłopotom. Próbuje się od pewnych spraw „wymigać”…
A sprawy Boże? Głos Chrystusa w moim sercu? Czy da się od niego „wymigać”? Chrystusowe wezwanie z dzisiejszej Ewangelii do drugiego rozmówcy: „Pójdź za Mną, a zostaw umarłym grzebanie ich umarłych" wskazuje nam, byśmy na Boże wezwanie nie byli głusi i nie szukali wymówek. Pójście za Jezusem wymaga zostawienia niektórych spraw naszej codzienności. Być uczniem Jezusa Chrystusa to właściwie poukładać sobie priorytety. Tym priorytetem jest oczywiście zbawienie. Kiedy Jezus odpowiada pierwszemu rozmówcy: „Lisy mają nory, a ptaki podniebne – gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie by głowę mógł położyć” wskazuje, że bycie na ziemi jest tylko pewnym etapem przejściowym. Celem naszego życia jest niebo.
Ewangelia nie wskazuje nam czy owi rozmówcy poszli za Jezusem. Pozostawia tę kwestię niejako otwartą. Tak samo jest i w naszym życiu. Jezus nieustannie nas zaprasza do pójścia za Nim i do podążania do zbawienia w niebie. Jaka będzie nasza odpowiedź? Czy będziemy próbowali się „wymigać”?
Ks. Maciej Zabrocki