Judasz, który jest drugim obok Pana Jezusa w cudzysłowie „bohaterem” dzisiejszej Ewangelii, a raczej jej „antybohaterem”, to jedna z najbardziej dramatycznych postaci Pisma Świętego. Stał się on symbolem zdrady, interesowności, obłudy.
Są jednak tacy, którzy widzą w Judaszu tego, który po prostu „wykonał czarną robotę”, w ten sposób realizując plan Boga. Usprawiedliwiają popełnione przez Judasza zło i wybielają jego postać, uważając, że to się „musiało stać”, że ktoś przecież musiał Jezusa wydać, aby Ten oddał swoje życie za grzechy świata. Najlepszą odpowiedź tym, którzy tak myślą, daje sam Chrystus: „Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane; lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził”. Pan Bóg bowiem, reżyserując historię zbawienia i prowadząc ją do „happy endu”, nigdy nie odbiera nam wolnej woli. Nigdy! Nie odebrał jej Maryi, gdy ta w Nazarecie na Bożą ofertę współpracy w dziele zbawienia odpowiedziała „Fiat” („Niech mi się stanie według Słowa Twego”), nie odebrał jej także Judaszowi, gdy ten wydał Jezusa za cenę zwykłego niewolnika – trzydziestu „judaszowych” srebrników. Ta „judaszowa stawka” świadczy o tym, że Judasz przestał wierzyć w Jezusa, widząc w nim zwykłego człowieka. W dzisiejszej Ewangelii widzimy zdecydowanie czarną twarz Judasza – on sam idzie do arcykapłanów, aby wykazać gotowość do wydania Jezusa; on „szuka sposobności, aby go wydać”; on na Ostatniej Wieczerzy, siedząc obok innych uczniów, udaje smutek i na informację o obecności zdrajcy pośród Dwunastu obłudnie pyta: „Chyba nie ja, Panie?”. Dopiero, gdy Jezus zanurza razem z Judaszem rękę w misie, wskazując w ten sposób na niego jako swojego zdrajcę, ten się ujawnia. Przykład Judasza pokazuje nam, jak bardzo człowiek może się zagubić, oddalając się od Boga, i że każdy z nas, będąc wolny w swoich decyzjach, ponosi za nie odpowiedzialność. Judaszowi wydawało się, że Jezus nie wie o jego intrydze, dlatego w czasie Ostatniej Wieczerzy maskował swoją zdradę. Okazało się jednak, że Chrystus wiedział, że Bóg wszystko widzi, że nie ma dla Niego słów, czynów okrytych płaszczem ciemności. Przywołane w tym rozważaniu słowa Pana uświadamiają nam także, że powinniśmy być dalecy od „wybielania grzesznika i jego grzechu” – czyni to sam Chrystus, jeżeli staniemy przed Nim, inaczej aniżeli Judasz, w prawdzie. To Jego krew „z grzechów obmywa nas”, to Jego krew „czyni nas bielszym od śniegu”. Ks. Marek Szynkowski
1 kwietnia – św. Noniusza, zakonnika
Noniusz Alwarez Pereira urodził się w 1360 roku w Portugalii , zmarł 1 kwietnia 1431 roku.
W młodym wieku rozpoczął służbę rycerską.Mając 17 lat ożenił się z Eleonorą de Alvim. Kontynuując służbę rycerską, został dowódcą wojsk portugalskich, osiągając liczne zwycięstwa. Po śmierci żony porzucił życie rycerskie, wstąpił do zakonu karmelitanów w ufundowanym przez siebie klasztorze w Lizbonie i przyjął imię : Noniusz od Świętej Maryi. Oddał się modlitwie, praktykom pokutnym, pełnieniu dzieł miłosierdzia.
Został kanonizowany przez Papieża Benedykta XVI - 26 kwietnia 2009 roku. Na Mszy św. kanonizacyjnej Papież powiedział, że Noniusz był człowiekiem, który dawał całym życiem świadectwo swojej wiary. Starał się, by nic nie przeszkadzało działania Boga w jego życiu, naśladując Matkę Bożą, której był wielkim czcicielem.
Jak podkreślał Benedykt XVI - Święty jest przykładem tego ,że w każdej sytuacji jest możliwe stosowanie w działaniu wartości i zasad życia chrześcijańskiego, jeśli tylko są nastawione na służbę dobru wspólnemu i chwałę Boga. Papież zachęcał do modlitwy o wstawiennictwo oraz naśladowanie Noniusza i innych świętych:
,,Niech nas zachwyca ich przykład, niech nas prowadzą ich nauki, ażeby również nasze życie stało się pieśnią chwały Boga, naśladowaniem Jezusa, adorowanego z wiarą w tajemnicy Eucharystii, któremu wielkodusznie służymy naszym bliźnim. Niech nam wyjedna wypełnienie tej misji ewangelicznej matczyne wstawiennictwo Maryi, Królowej Świętych” ( Benedykt XVI, Msza św. kanonizacyjna 26.04.2009 r.).
Anna Tusznio