Dzisiejsza Ewangelia cofa nas do Wielkiego Czwartku, bo wtedy przypominaliśmy sobie te same zdarzenia i słowa Jezusa o przykazaniu wzajemnej miłości.
W dzisiejszej Ewangelii jest drobny szczegół, który daje niesamowicie do myślenia, mianowicie to, że Pan Jezus daje uczniom to przykazanie dopiero po wyjściu Judasza z Wieczernika. Przekazuje je bowiem tym, którzy na Niego otwarli swoje serce. Judasz sam się z tego grona wyłączył; poszedł inną drogą, mimo że żył w środowisku Jezusa i przebywał w niezwykłej bliskości nie tylko z Nim, ale także z pozostałymi apostołami, z Maryją i z niewiastami, które towarzyszyły Jezusowi.
Komu otwieram swoje serce? Oczywiście trzeba się najpierw głęboko zastanowić, czy na pierwszym miejscu otwieram serce Bogu – który z pewnością jest tego godzien, skoro On mi otworzył całkowicie swoje Serce. Pan Jezus powiedział: Już was nie nazywam sługami (...) ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego (J 15, 15). W tym się zawiera otwarcie Serca Jezusowego dla nas. Bóg tak otwiera swoje Serce, że daje nam możliwość wejścia w tę przeogromną tajemnicę miłości. Bóg nieustannie zaprasza, żeby wejść w Jego Serce. On ma je nieustannie otwarte dla nas. A czy ja otwieram moje serce Bogu? Czy w taki sam sposób jestem dla Niego otwarty? Czy jestem nieustannym zaproszeniem dla Jezusa, żeby wszedł w moje serce wraz z Ojcem i Duchem Świętym? Niewątpliwie takie otwarcie serca, danie takiej szansy Jezusowi, zabezpiecza mnie! Bo wejście Jezusa w moje serce sprawia, że ono staje się kochające i mądre.
dk. Adam Chyła