Sobota III tydzień wielkanocny
Trudno uwierzyć Bożemu słowu. Powód niekiedy może się okazać bardzo prozaiczny – lubimy nade wszystko słuchać siebie. Dlatego mówi Pan: „Myśli moje nie są myślami waszymi i drogi wasze moimi drogami” (Iż 55,80).
W świecie wielości informacji, przekazu, obrazu moje warto by było „na wierzchu”. Smutne to, ale Pan Jezus ma utrudnione zadanie, musi „przebijać się” ze swoim orędziem do ludzkiego serca. Przyznajmy – nie często je przyjmujemy. A On dziś przypomina mi o swoich słowach, które „są duchem i życiem”. Te trudne i nie do przyjęcia słowa Jezusa są przecież słowami życia wiecznego.
Jest i druga strona, której tak bardzo jesteśmy spragnieni – dobrego, życzliwego, nawet trudnego, ale z miłością wypowiedzianego słowa. Mamy w tym względzie w naszym sercu ogromny deficyt i braki.
Rozeznać i przyjąć słowa Pana to uczestniczyć w szczególnym misterium, to mieć udział w życiu samego Boga. Jego Ciało i Krew to pokarm prawdziwy. To prawda - i dziś trudno przyjąć te słowa. Potrzeba nam wiary. Panie – przymnóż nam ją, bo bez niej nie ma w nas życia!
Staję trochę bezradny jak Piotr i pragnę zaufać, choć wszystkiego nie rozumiem, wiele spraw nie pojmuję i nie wszystko w życiu dla mnie jest jasne i przeźroczyste. Pragnę Cię Boże uwielbiać za Twoją obecność, Twoje słowo: „nie umiem dziękować Ci Panie, bo małe są moje słowa, ale przyjmij moje milczenie i naucz mnie życiem dziękować”.
Ks. Antoni Bączkowski