91,4 FM :: Pelplin
94,2 FM :: Szymbark
97,1 FM :: Chojnice

Kalendarz

Dzisiaj: Czwartek, 21.11.2024 r.
Imieniny: Albert, Janusz, Konrad

Na myśl o jutrze, o nieznanym, czy o śmierci ogarnia nas nieznane do końca i trudne do opisania  uczucie. Dziwny rodzaj lęku, taki, z którym nie radzimy sobie nigdy w pojedynkę.

Przed którym uciekamy, a który daje o sobie znać w decydujących dla życia chwilach. Lęk, który wczoraj wykrzyczał Ojcu w Twarz sam Jezus: „Boże mój, czemuś mnie opuścił?”. Lęk który przyszedł na Syna Bożego. Lęk, z którym zstąpił On do otchłani, do miejsca przebywania umarłych. Jedynego w świecie miejsca bez życia. Miejsca „opuszczonego” przez Boga. Nieznanego nikomu po tej stronie życia. Miejsca, z którego ten rodzaj lęku wypływa, zza bariery śmierci.

Po co Chrystusowi ta wędrówka przez otchłań? Poszedł tam, by doprowadzić do końca misję odkupienia wszystkich ludzi. Swoje zwycięstwo, którego dokonał na krzyżu w Wielki Piątek ofiarował za wszystkich, tak za żyjących, jak i za umarłych. Także za tych, którzy dziś żyją i boją się własnej śmierci. Za nas.

Pierwszym człowiekiem, który doznał lęku przed śmiercią był Adam. Mówi się, że w chwili największej trwogi posłał do Edenu Ewę i swojego syna, Seta, po olejek miłosierdzia, wypływający z drzewa życia, lek na śmierć, która mu zagrażała. Nie otrzymał go i umarł naturalną śmiercią. Olejek, w postaci własnej krwi, przyniósł mu inny człowiek, zapowiadany przez tysiące lat Bóg-Człowiek, Jezus Chrystus, który drzewo życia, krzyż, przeniósł przez bramę śmierci na własnych barkach. Jezus, gładzący grzech i uzdrawiający z lęku przed śmiercią, leczący dziś nas z lęku przed życiem.