Nie mowa nienawiści, a mowa prawdy, która dzieli
„Pan Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. A człowiek?
Odpowiedział mu tym samym: Stworzył sobie Pana Boga na swój obraz i podobieństwo”.
Te słowa wracają do mnie bardzo często, kiedy wsłuchuję się w nasze ludzkie opinie na temat Chrystusa i nasze życzenia wobec Pana Boga. W kontekście wielu spornych sytuacji, w których wiara przechowywana w Kościele wchodzi w konfrontację z mentalnością tego świata, słyszymy czasami argument: „Prawdziwa wiara, to wiara pełna miłości, która jednoczy, a nie dzieli. Chrystus jednoczy, a nie dzieli! Kościele, który dzielisz ludzi, nawróć się, bo jesteś w otchłani błędu!”.
Jak to się ma do słów dzisiejszej Ewangelii: „I powstało w tłumie rozdwojenie z Jego powodu”? Dzisiejsza Ewangelia kończy się właśnie rozbiciem środowiska uczonych w Piśmie z powodu Jezusa: „I rozeszli się – każdy do swego domu”. Nie było już o czym gadać... Nikodem, strażnicy mieli swoje zdanie, zwierzchnicy żydowscy i faryzeusze swoje, nie było płaszczyzny dialogu, nie było o czym gadać, to się przynajmniej panowie kulturalnie rozeszli...
W dzisiejszych dialogach ewangelicznych znajdziemy wiele podobieństw do współczesnych nerwowych, emocjonalnych, czasami zawistnych i mało zrównoważonych rozmów na temat wiary, Chrystusa i Kościoła. Trudno się w tym wszystkim połapać, tak jak trudno coś zrozumieć na jarmarku, gdy ludzie obok siebie, przy różnych straganach, krzyczą, pytają o cenę lub się licytują ze sprzedawcą. Żyjemy niestety w intelektualnym jarmarcznym zgiełku! Rację ma nie ten, kto ją ma, ale ten kto głośniej krzyczy, że ją ma! Jak się w tym odnaleźć: oprzeć się na swoim doświadczeniu i wsłuchać się w głos swojego serca.
Dzisiejsza Ewangelia napełnia mnie pokojem i optymizmem: strażnicy pewnie mieli wytyczne, żeby pojmać Jezusa, ale jak Go zobaczyli, jak Go posłuchali, to skruszeli. Miał być niebezpieczny, jak „dzisiejsi panowie w sutannach”, miał być agresywny, ale był inny... Oko w oko z Jezusem kruszeją najbardziej monstrualne mury uprzedzenia, także te wzniesione przez mechanizmy „obrzydzania przeciwnika”. Człowiek spotyka się z człowiekiem, zły pijar nie może ostać się wobec mocy prawdy, opinia zostaje zweryfikowana przez rzeczywistość. Zadziałało serce i sumienie. W przypadku Nikodema zadziałał natomiast jego rozum: „Panowie, panowie, ale czy wy czasami nie przeginacie... Coś mi tu nie gra, bo powołujecie się na Prawo, a sądzicie Jezusa wbrew temu Prawu”. Ani strażnicy, ani Nikodem, nie wychodzą z siebie podczas tej dyskusji, dzielą się swoim zdaniem, podają argumenty, to mowa ludzi, którzy szukają prawdy i dialogu, to mowa prawdy. Z drugiej strony: ocena, nerwowy atak na rozmówców: „Czy i wy daliście się zwieść? Ten tłum jest przeklęty – każdy kto myśli inaczej niż my jest przeklęty... Czy i ty jesteś z Galilei, czytaj: z „prowincji”, „wioski”, chyba nie popierasz tego „Stolarzyny z Nazaretu”? - mowa nienawiści. Oj wiele współczesnych debat, które obserwujemy w telewizji, w Internecie, znajduje swoje analogie do rozmowy między strażnikami Świątyni a faryzeuszami, a wśród nich Nikodemem.
Ks. Marek Szynkowski