Kryzys?
„Jezus przyszedł w granice Judei i Zajordania. A tłumy znowu ściągały do Niego i znów je nauczał, jak miał w zwyczaju. I przystąpili do Niego faryzeusze, a chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go, czy wolno mężowi oddalić żonę. Odpowiadając, zapytał ich: «Co wam przykazał Mojżesz?». Oni rzekli: «Mojżesz pozwolił napisać list rozwodowy i oddalić». Wówczas Jezus rzekł do nich: «Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie. Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co więc Bóg złączył, tego niech człowiek nie rozdziela». W domu uczniowie raz jeszcze pytali Go o to. Powiedział im: «Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia względem niej cudzołóstwo. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo»” (Mk 10, 1-12)
Mówi się dzisiaj o rozmaitych kryzysach. Kryzys ojcostwa, macierzyństwa, kryzys związany z decyzjami trwałymi itp. Wszystkie one nie zaczynają się od zewnętrznych objawów, ale mają swoje źródło we wnętrzu człowieka, podobnie jak każdy grzech. Warto więc zawsze inwestować w osobisty rozwój nie tylko związany z poszerzaniem rozmaitych umiejętności i wiedzy, ale związany z formowaniem siebie. Żadna chwila poświęcona na formację nie jest stracona. Co rozumiem przez formację? Z pomocą przychodzi mi św. Jan Paweł II, który w jednym z dokumentów napisał: „Formacja jest uczestnictwem w dziele Ojca, który za pośrednictwem Ducha kształtuje w sercach (…) mężczyzn i kobiet myśli i uczucia Syna” (VC 66). Oczywiście bezpośrednio odnieść można tę definicję do osób duchownych, konsekrowanych, czy przygotowujących się do takich form życia. Ale czyż słowa te nie opisują formacji chrześcijańskiej w ogóle? No i dlaczego o tym mówię w kontekście dzisiejszej Ewangelii?
Jezus jest wspaniałym Formatorem, który pragnie ukształtować serca wierzących w Niego. Próbuje docierać do głębi ich serc i umysłów, żeby zmieniać ich myślenie, postrzeganie i pobudzić do właściwych, dobrych i odpowiedzialnych decyzji. Jak bardzo nam to dziś jest potrzebne, by wszyscy ludzie - młodzi i starsi podejmowali mądre decyzje i by potrafili w nich trwać, dojrzewając na wybranej drodze do większej miłości. Ile potrzeba wychowania, rozumienia siebie i wielu mechanizmów, które często w nas są niedojrzałe, aby - stając w prawdzie - podjąć konkretne kroki na drodze odpowiedzialności za siebie i innych. To dotyczy wszystkich, którzy wkraczają na drogę małżeńską, kapłańską, czy podejmują życie konsekrowane. Ile Człowiek zaoszczędziłby sobie i innym cierpienia, gdyby potrafił zaprzeć się siebie i więcej ofiarować, niż hołdować swoim zachciankom i szukając tylko własnej samorealizacji. To nie Pan się pomylił ustalając nierozerwalność małżeństwa. To nie On ma zmieniać siebie i dorastać do ludzkiej niedojrzałości. On jest wspaniałym Wychowawcą i pragnie pomagać nam w naszym dojrzewaniu, nie w degeneracji sumień, wiary, miłości czy innych wartości. Jezus pragnie mówić dziś i do Twego serca. Objawić Ci prawdę o Twojej kondycji, miejscu w którym jesteś, o łaskach, którym Cię obdarza i o trudach, które są przed Tobą. Podejmiesz je z wiarą, czy uciekniesz w swój „wirtualny świat” iluzorycznego szczęścia i fantasmagorii, przygotowując grunt pod kolejny kryzys?
Ks. Rafał Barciński