"Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!"
Dobra Nowina, Ewangelia wyrosła z prawdy o Zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Prawda o zmartwychwstaniu wyrosła z ciszy grobu Pańskiego. Każdy z nas bardzo indywidualnie przeżywa proces dojrzewania do przyjęcia prawdy o Zmartwychwstaniu Jezusa.
Inaczej dorosła do przyjęcia tej prawdy Maria Magdalena, inaczej biegnący do grobu Apostołowie: Piotr i Jan, jeszcze inaczej Tomasz. Ciekawie został zarysowany proces dojrzewania do przyjęcia tej prawdy w przypadku dwóch uczniów zmierzających do Emaus. Dla wszystkich wielkim ciosem było dla nich widzieć Go ukrzyżowanego. Odprowadzając Go do grobu pogrzebali w nim także swoje nadzieje. Wracają do codziennego życia. Wszystko skończyło się na krzyżu. Nauczanie Jezusa, Jego cuda, uzdrowienia, nie miały już sensu. Podjęli ryzyko zaufania, dlatego ich rozczarowanie było tak głębokie. Znają Pisma, ale ich nie rozumieją. „Nie rozumieli jeszcze Pisma, które mówi, że On ma powstać z martwych.” Jezus widzi jednak ich serca i mówi: nie rozumiecie. To co sprawia, ze cierpimy najbardziej, to nie sam ból, ale to, że nie widzimy sensu cierpienia. Jezus zaczyna leczyć ten ból wyjaśniając Pisma (przede wszystkim tajemnicę krzyża w planie Boga). Uzdrawia Słowem. Nie każe im patrzeć w „lepszą przyszłość” (nie mówi – jutro będzie lepiej!), ale rozpoczyna od nadania sensu przeszłości. Wyjaśnia sens krzyża. Porządkuje życie w kluczu historii zbawienia. Rozpoznają Go, gdy do nich mówi, gdy łamie chleb. Epifanie się kończą, wiara w zmartwychwstanie zostaje. Zniknął z ich oczu, ale teraz żyje w ich sercach. Teraz oni niosą innym Słowo. Teraz oni usuwają zwątpienie, lęk. Ale najpierw musieli przeżyć proces dojrzewania do przyjęcia prawdy o Zmartwychwstaniu – dojrzeć przez zasłuchanie się w Słowo do doświadczenia wielkiej tajemnicy wiary – prawdy o zmartwychwstaniu Chrystusa. Każdy z nas inaczej przeżywa proces dojrzewania do prawdy o Zmartwychwstaniu Jezusa.
Święta się skończą. Powrócimy do codzienności. Każda niedziela to przywołanie Wielkanocy. Niech nas nie zabraknie nigdy na Eucharystii. A dołączy do naszego życia Chrystus. Być może nie od razu do końca rozpoznany, jeszcze nieznajomy. I będzie mówił do nas. Nazwie po imieniu dręczące problemy. Wejdzie w nasze rozczarowania. Wyjaśni sens tego, co boli. Uporządkuje życie. Niewidzialny dla oczu – zamieszka w sercach.
Ks. Arkadiusz Okroj