Bóg nam niczego nie zabiera
Dzisiejsza liturgia słowa stawia nas wobec jednego z największych dramatów Starego Testamentu. Bracia Józefa sprzedają go kupcom madianickim udającym się do Egiptu. W tym wydarzeniu dostrzec jednak możemy przedziwne działanie Bożej Opatrzności.
Czyn sam w sobie zły w przyszłości zostanie przekształcony w ocalenie tych, którzy się go dopuścili. Prawdę tę zawiera Psalm 105:
Pan przywołał głód na ziemię
i odebrał cały zapas chleba.
Wysłał przed nimi męża:
Józefa, którego sprzedano w niewolę.
Taka jest logika krzyża. Jego konstruktorzy kierowani nienawiścią ogarnięci zostają miłością Ukrzyżowanego. Na Golgocie następuje zamiana porządków – śmierć jest pokonana śmiercią, a z największego zła w dziejach świata, Bóg wyprowadza największe dobro – życie wieczne. W ten kontekst wpisuje się także dzisiejsza Ewangelia zawierająca przypowieść o dzierżawcach winnicy. Gospodarz winnicy wysyła sługi, a na końcu swojego syna, aby zebrał plon. Zostaje on zabity. Ale ostateczne słowo i tak do niego należy: „Ten właśnie kamień, który odrzucili budujący, stał się głowicą węgła. Pan to sprawił, i jest cudem w naszych oczach”.
Jezus do którego odnoszą się te historie przychodzi i dziś nie po to, aby nam coś zabrać, ale dać. Od nas zależy czy Go przyjmiemy.
Ks. Janusz Chyła