Ocenianie innych to praktyka znana i kultywowana przez każdego z nas. Pomimo, iż niejednokrotnie powtarzamy sobie, że nie powinniśmy oceniać innych, mniej lub bardziej świadomie dokonujemy ocen. Czy rzeczywiście jest to aż tak „haniebne” zajęcie?
Każdy z nas, czy to w pracy czy w domu, podlega ocenie środowiska. Nie jest to zjawisko nienaturalne, lecz o wiele ważniejsze od samego oceniania są kryteria poprzez, które patrzymy na innych. Święty Paweł mówi wprost o ocenianiu, nie potępia samego procesu, lecz nadaje mu właściwy kierunek: „(…) w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie” (Flp 2, 3b). Warto zatem pochylić się nad owymi kryteriami. Wiemy, że nie jest to łatwe zadanie, nie znamy wielu przesłanek (zwłaszcza tego co jest we „wnętrzu” drugiego człowieka), a zatem nasza ocena nigdy nie będzie w pełni obiektywna.
Jako ludzie wierzący i praktykujący napominamy, oby najpierw samych siebie a później bliźnich, mówiąc chociażby, iż niedziela powinna być dniem poświęconym Bogu i rodzinie, a zatem wolnym od zbędnych prac (także zakupów, nawet jeżeli subiektywnie traktujemy je jako przyjemność). Co tak właściwie mamy na myśli? Czy najobrzydliwszym grzechem w oczach Boga będzie kupienie litra mleka w niedzielne przedpołudnie, sprzątanie domu i porządkowanie garażu? Możemy skupić się na samych czynnościach, lecz spójrzmy na powyższe i podobne im przykłady poprzez pryzmat pierwszego czytania z Księgi proroka Izajasza. Mowa w nim między innymi o przestrzeganiu szabatu, świętego dnia dla Żydów. Dla nas, chrześcijan, takim dniem jest oczywiście niedziela. Prorok przestrzega między innymi przed złamaniem jednego z praw szabatowych: „powściągniesz nogi od przekraczania szabatu, żeby w dzień mój święty spraw swych nie załatwiać”. Czy chodzi wyłącznie o to, aby nie wykonywać więcej kroków aniżeli pozwalało na to prawo żydowskie? Na przykazania (Boże, kościelne) możemy patrzeć i oceniać je poprzez pryzmat norm: nie pracuj w niedzielę, nie przekraczaj limitu kroków w szabat, nie jedz mięsa w piątek. Czy jest to ocena wystarczająca? Czy samo złamanie normy, chociaż oczywiście złe, jest najgorszym, co możemy zrobić? Mówiąc jeszcze bardziej dobitnie czy zjedzenie mięsa w piątek (czynność, materia – mięso) jest czymś, co nie spodoba się Bogu?
Spróbujmy odnaleźć odpowiedź analizując cały kontekst słów proroka Izajasza. Celem każdej naszej praktyki ma być uwielbienie Boga! Jeżeli powściągniesz swoje nogi od zbędnych podróży, załatwiania rozmaitych sprawa znajdziesz czas na modlitwę. Jeżeli twoja niedziela będzie wolna od rozproszeń będziesz bardziej skupiony na Bogu. Jeżeli w piątek nie zjesz mięsa będziesz miał mniejszy cholesterol. Ale jeżeli uczynisz to w duchu wyrzeczenia, ofiarowując je Bogu, zanosisz do Niego nie tylko modlitwę, ale także świadectwo swoich czynów. Często oceniamy negatywnie osoby, które w zewnętrzny sposób łamią jakieś normy, jest to sprawa oczywista, dająca się zweryfikować. A z drugiej strony mówimy pozytywnie o tych, którzy zewnętrznie trzymają się zasad. Jeżeli nie zrobisz zakupów w niedziele, tak zorganizujesz swój czas, aby załatwić bieżące sprawy, by być od nich wolnym chociaż jeden dzień w tygodniu, dobrze uczynisz dla swojej higieny psychicznej, zadbasz o swoje wnętrze. Ale dopiero, gdy do tego co zewnętrzne dołączymy intencję, z miłości do Boga i bliźniego, wówczas nasz czyn nabiera pełnego piękna.
Nie inaczej można spojrzeć i ocenić to czego dokonuje Jezus w dzisiejszej Ewangelii. Faryzeusze i uczeni w Piśmie potępiali czyn Jezusa i towarzyszących Mu osób, mówiąc do Jego uczniów: «Dlaczego jecie i pijecie z celnikami i grzesznikami?» Jezus w odpowiedzi nie mówi atakującym go: Źle myślicie, celnicy i grzesznicy dobrze czynią. Jezus nie relatywizuje, nie usprawiedliwia grzechu, mówiąc: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”, lecz będąc Synem Bożym wybacza grzesznikowi, który się nawraca. Jak ważna jest zatem intencja naszych czynów i jak bardzo może ona odmienić ocenę siebie samego, ale także drugiego człowieka. Dlatego św. Paweł tak bardzo podkreśla pokorę w dokonywaniu oceny.
Ks. Marcin Wojtasiak