Nie zapominajmy o „racjach serca”
Słusznie prorok Izajasz powiedział o was, obłudnikach, jak jest napisane: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci Mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi”.
Pewne zasadnicze spostrzeżenie: Jezus nie przyszedł, aby anulować Stare Przymierze, prawo nadane przez Mojżesza, ani też zdrową tradycję Izraela. Przyszedł, aby je udoskonalić i wyzwolić z wszelkiego „badziewia” różnych formalizmów, które nagromadziły się i przykryły wypływające z nich dobro.
Zawsze jest tak, że gdy ktoś zapomina o głębi wewnętrznej praktyk religijnych, staje się jak osoba, która mając smaczny owoc do zjedzenia, np. soczystą pomarańczę, zatrzymuje się na degustacji jego skórki.
Centrum człowieka, zgodnie z Pismem Świętym, a także właściwą wizją rzeczywistości oswieconą przez naukę Chrystusa, jest serce. Nie to, o którym się mówi w romansach za grosze, lecz to, które różni myśliciele i poeci określają jako swoiste „centrum dowodzenia” człowieka w całej jego rzeczywistości psychofizycznej. Serce w Piśmie Świętym to symbol całego naszego życia wewnętrznego: myśli, emocji, wrażliwości, uczuć itd., słowem wszystkiego, co w naszej głowie się tli i co znajduje w sposób fizyczny wyraz w rytmie bicia naszego serca.
Słusznie zatem Chrystus podejmuje w dyskusji temat „pustej modlitwy”, tylko ustami, lecz bez zaangażowania serca. Słusznie zatem Chrystus osterzega przed mentalnością i wizją świata, w których człowiek zapomniał, jak pisał Błażej Pascal, o „racjach serca”, aby na przykład służyć swoim egoistycznym interesom, głównie interesowi gromadzenia pieniędzy i dóbr, myśląc wyłącznie o swoich uciechach.
Bez serca, człowiek szybko staje się bytem, powiedziałbym, „maszynopodobnym”, bądź też kolokwialnym „pustakiem”. Nie zapominajmy zatem o „racjach sercach”, umiejmy się w nie wsłuchać, i paradoksalnie odkryć logikę, która uczyni nas piękniejszymi, głębszymi i bardziej wrażliwymi ludźmi.
ks. Marek Szynkowski