Adwent ma się już ku końcowi, ostatnia sobota przed Uroczystością Narodzenia Pańskiego, a tu dalej zapowiedzi Eliasza, zapowiedzi aniołów Pańskich... Jakby ktoś zapomniał o tym, że wszyscy żyją już atmosferą (niektórzy powiedzą kolokwialnie: „magią”) świąt, której groźne teksty, w rodzaju „kto się ostoi” czy „dzień wielki i straszliwy”, zwyczajnie się nie imają.
Do tego Ewangelia o narodzeniu Jana Chrzciciela, w którym widzieć należy Eliasza właśnie. Gdzie ten „dzień wielki i straszliwy”? Sam Ewangelista Łukasz narodzeniu Jana poświęca zaledwie dwa zdania. Więcej interesują go zdarzenia związane z Jego obrzezaniem i nadaniem imienia w świątyni niż narodzenie, które wcześniej było wyraźnie zapowiadane, równolegle nijako do narodzenia Jezusa.
Czy w takim wypadku, mowa o czasach i dniach sądu mają sens? Czy ma sens mówienie o gotowości na przyjście Mesjasza gdy nam barszcz kipi na kuchence? Kto by się przejął stanem własnego sumienia kiedy w wyobraźni naszej wszyscy jesteśmy prawie na progu stajenki i wyglądamy małego, słodkiego Jezuska, który, uśmiechnięty, błogosławi nam leżąc w żłobku na sianku?
Ma to sens! I my musimy się tym przejąć, dla dobra naszego własnego zbawienia... Wyraźnie sugeruje to zakończenie perykopy ewangelicznej: „strach padł na wszystkich ich sąsiadów. W całej górskiej krainie Judei rozpowiadano o tym wszystkim, co się zdarzyło. a wszyscy, którzy o tym słyszeli, brali to sobie do serca”. Bo wraz z wyczekiwanym przez nas narodzeniem Jezusa, poprzedzonym przez przyjście Eliasza – Jana Chrzciciela, rozpoczął się ostateczny czas historii. Okres przepełniony boską Miłością, która zstąpiła z nieba i dała nam się zobaczyć w ludzkim ciele. To jednocześnie etap ostatecznego przygotowania na zamieszkanie Słowa między nami! To moment, który już nigdy nie zostanie nam dany po raz drugi. Tylko w czasie tego jednego życia, teraz, dwa tysiące lat po pierwszym przyjściu Pana, możemy okazać Mu, że jesteśmy gotowi by przyszedł znów! Szybko i z Mocą!
Czy jesteś faktycznie gotowy? Czy po trzech tygodniach adwentu, z czystym sumieniem i bez przerażenia możesz powiedzieć „Marana tha, przyjdź Panie Jezu”, rozbij namiot w moim sercu?
Krzysztof Krzemiński