Zagrożona świątynia, zagrożony Bóg
Chrystus wkracza w progi świątyni jerozolimskiej (por. Łk 19,45). Taki był przecież cel pielgrzymowania do Świętego Miasta. Ta świątynia to przecież znak niewypowiedzianej i niewidzialnej obecności Boga. Niestety, atmosferę tego miejsca niszczą sprawy ziemskie, handel, bankierstwo. Owszem, były one jakoś na usługach świątyni i pielgrzymów, jednak niszczyły, niestety, istotę tego miejsca, skupienie i modlitewne wyciszenie. Dlatego tak ostra jest i kategoryczna reakcja Jezusa (por. Łk 19,45). Ten dom – ta świątynia – ma być domem modlitwy.
Nasze świątynie. Pewnie są świadkami wielu innowacji, nowych inicjatyw duszpasterskich. Taki jest duch czasu. Jednak nawet w nowoczesnym duszpasterstwie świątynia, kościół musi pozostać domem modlitwy. Nie wolno nam z niej zrobić domu kultury, świetlicy, sali koncertowej. Owszem, wiele w kościele może i powinno się dziać, jednak musi to prowadzić człowieka do modlitewnego obcowania z Bogiem. Albowiem ten dom – kościół – to dom Boga i dom człowieka. Dom na tej ziemi i z ziemskich materiałów zbudowany, ale atmosfera, która z niebem łączy.
W świątyni czuł się Chrystus, jak ryba w wodzie. Tu mógł się modlić, ale tu też nauczał (por. Łk 19,47). Im dłużej to trwało i im więcej miał słuchaczy (a słuchały Go tłumy), tym bardziej wzrastała wobec Niego niechęć i nienawiść ze strony faryzeuszy i uczonych w Piśmie, aż zapragnęli Go zgładzić (por. Łk 19,48). Dopóki jednak Jezus miał posłuch u ludzi, dopóty był bezpieczny.
Ta historia odbija się echem w każdym czasie. Słudzy Bożego słowa, do nich należą przede wszystkim biskupi i prezbiterzy, są narażeni na ataki przeciwników Boga. Tak w ostatnich latach było za czasów komunizmu, nie lepiej jest teraz, gdy odczuwa się efekty postmodernizmu i wręcz wszędzie wpychający się liberalizm. Dopóki wokół prezbiterów i biskupów będą wierni słuchacze słowa Bożego, dopóty misja Kościoła może być spełniana w sposób godny. Jednak przeciwnicy Boga, a co za tym idzie i Kościoła, na różne sposoby próbują zniweczyć autorytet duchowieństwa, co skutkuje rozluźnieniem więzów między duchownymi a świeckimi. A wtedy już łatwo uderzyć w pasterza, a owce na pewno się rozproszą. Trzeba być czujnym i mieć szeroko otwarte oczy, bo gdzie głosi się Bożą prawdę, tam czyha i diabeł.
Ks. Andrzej Szopiński