Łk 19, 1 – 10
Dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam kilku bohaterów. Warto zwrócić uwagę na początku na postacie, jakimi byli celnicy. Otóż celnicy byli to ludzie wyznaczeni przez Rzymian do zbierania pieniędzy od Żydów. Niestety Żydzi będąc pod rzymską zwierzchnością musieli płacić podatki okupantowi. Toteż sugeruje nam, że każdy celnik mógł być znienawidzony przez tłum, który targnął na Jezusa.
I dzisiaj św. Łukasz dokonuje narracji spotkania Zacheusza – zwierzchnika celników z Jezusem. Dwie postaci, które w pewien sposób były znienawidzone przez tłumy. Zacheusz, jako zwierzchnik był w centrum nienawiści, zaś Jezusa ludzie na nawiedzili za Jego głoszoną naukę, a więc przede wszystkim za miłość do każdego człowieka. Kilka rozdziałów wcześniej ewangelista Łukasz zapisuje: "Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem" (Łk 14,26).
Scena spotkania Zacheusza z Jezusem ukazuje nam wielką chęć Zwierzchnika celników na spotkanie z Mesjaszem. Pomimo tego, że był on znienawidzony przez ludzi, to jednak sam nienawidził. Wiedział, że chcą stać się uczniem Chrystusa musi przyjść do Niego z pragnieniem miłości.
Dlatego dzisiejsza Ewangelia stawia nam dwa konkretne pytania: kto pragnie spotkać Jezusa i jest gotów zmienić swoje życie, jego pragnienie zostanie spełnione; i drugie pytanie: nie należy nikogo osądzać.
Żydzi pomylili się, bo źle osądzili Zacheusza. Miał on czyste intencje spotkania Zbawiciela i pójścia za Nim, stając się Jego uczniem. Tak samo ludzie pomylili się wobec Jezusa, który przyszedł po to, aby nawrócić grzeszników i wskazać im lepsze życie. Jezus słusznie chodził w gościnę do grzeszników, bo nikogo nie osądzał i do nikogo nie czuł nienawiści.
Czy zastanowiłem się, że dom następnego grzesznika, do którego Jezus wszedłby chętnie, jest moim domem?
dk. Andrzej Patrzykąt