Serce…w rożnych sytuacjach możemy tego słowa używać.
Pewnie w tym wymiarze fizycznym jako organ naszego ciała każdy z nas dba o nie. Serce nam się kojarzy z kardiologią, kardiografią, EKG. Dbamy o to byśmy nie dostali zawału serca. W wymiarze uczuciowym serce bije mocniej kiedy młodzi ludzie umawiają się na randkę, mówią sobie słowa kocham Cię. Zabiegają o to, aby zdobyć serce dziewczyny i chłopaka. Często też mówimy, że ktoś ma serce z kamienia, twarde serce, zimne jak lód. Ktoś inny natomiast serce ze złota, miękkie serce.
W Nowym Testamencie słowo “serce” (gr. kardia) zazwyczaj występuje w znaczeniu przenośnym. Symbolizuje nie tyle życie uczuciowe, co wnętrze człowieka. Jest siedliskiem procesów intelektualnych, wiary, pojmowania czegoś; ośrodkiem podejmowania decyzji, sumienia, miejscem spotkania człowieka z Bogiem.
Mówiąc o naszym życiu duchowym dbamy o nasze serce – nie w wymiarze fizycznym – ale od strony naszego wnętrza. Przy spowiedzi oczyszczamy nasze serca. Oczywiście ma to znaczenie przenośne – bo mówimy o naszym życiu wewnętrznym, o naszej wierze, życiu duchowym. Pewnie nie zawsze dbamy o nasze serce – czasami grzeszymy, sprawiamy, że nasze serce się zanieczyszcza, że staje się jakby bardziej oschłe na Pana Boga i drugiego człowieka.
Co zrobić by nasze serca były nieustannie piękne, by jego wygląd był zawsze bez zarzutu? Zawsze wpatrywać się w serce Jezusa Chrystusa. Jakie jest serce Jezusowe? Wystarczy spojrzeć do dzisiejszej Ewangelii – przepełnione cichością i pokorą.
Pan Jezus zaprasza WSZYSTKICH do przyjścia do siebie, nikogo nie odrzuca, nikomu drzwi przed nosem nie zamyka. Postawy, które proponuje nam dziś są jakby nieaktualne. Być cicho? Być pokornym? A nie lepiej pokrzyczeć i pokazać siebie, że jestem kimś ważnym? Przecież to wygodniejsze, łatwiejsze. Taka postawa bardzo często jest furtką do odwrócenia uwagi od siebie. Krzycząc zagłuszymy wyrzuty sumienia; pychą przykrywamy swoje słabości. Nie jest łatwo uznać, że jest się słabym i ułomnym, że jest się grzesznikiem. Nie jest łatwo uderzyć się we własną pierś ze słowami “moja wina”. O ileż łatwiej -dla odwrócenia uwagi od siebie- wytykać i pokazywać grzechy innych? O ileż łatwiej spowiadać się z “cudzych grzechów” i napiętnować cudze pomyłki i błędy?
Niech wpatrywanie się w Chrystusowe Serce uskrzydli mnie do podjęcia kształtowania w sobie postaw: cichości i pokory.
Jezu cichy i pokornego Serca.
Uczyń serca nasze według Serca Twego.
Ks. Maciej Zabrocki