Nadzieja nigdy nie umiera
Wszyscy zapewne znamy powiedzenie: „Nadzieja umiera ostatnia”. Brzmi ono przekonująco. W trudnych chwilach może nawet dodawać otuchy. Ale z punktu widzenia wiary nie musi być prawdziwe. Od Chrystusa możemy bowiem otrzymać nadzieję, która nigdy nie umiera. Ona się spełnia. Jeśli dobrze jest zlokalizowana, to swoją siłę ujawnia w konfrontacji ze śmiercią. A zatem z wydarzeniem, wobec którego wszystkie doczesne nadzieje kapitulują.
List do Hebrajczyków wskazuje cel naszego życia: „Bracia, mamy pewność, iż wejdziemy do Miejsca Świętego przez Krew Jezusa”. I nieco dalej: „Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę”. Nadzieja pokładana w Chrystusie zwycięża śmierć. Jest światłem zdolnym rozproszyć jej mroki.
Jako uczniowie i uczennice Chrystusa jesteśmy zaproszeni do troski o światło Dobrej Nowiny. Gdy ktoś odkrywa je dla siebie, ma naglącą potrzebę dzielenia się nim z innymi. Jezus w Ewangelii św. Marka mówi: „Czy po to wnosi się światło, by je postawić pod korcem lub pod łóżkiem?”.
Nasze promieniowanie Ewangelią nadziei, jak również antyewangelią rozpaczy, jest zależne od tego, czym karmimy dusze. Stąd wskazanie Jezusa: „uważajcie na to, czego słuchacie”.
ks. Janusz Chyła
29 stycznia – bł. Bolesławy Lament
Bolesława urodziła się w 1862 roku w Łowiczu. W wieku 22 lat z siostrą wstąpiła do zgromadzenia sióstr Rodziny Maryi w Warszawie. W 1893 roku opuściła zgromadzenie i podjęła działalność charytatywną wśród ubogich i bezdomnych. Wyjechała do Mohylewa na Białorusi, aby zająć się katolickim wychowaniem młodzieży. Założyła zgromadzenie zakonne Sióstr Misjonarek Świętej Rodziny, mający na celu działalność wychowawczą wśród dzieci i młodzieży. Stawiając siostrom i sobie wzór Świętej Rodziny, Bolesława naśladowała Ją w ubóstwie, umiłowaniu pracy, wytrwałości i delikatności. Zmarła 29 stycznia 1946 roku. Beatyfikował ją w 1991 roku św. Jan Paweł II.
Anna Tusznio