Wezwanie do służby
Łacińska sentencja mówi, że „verba docent, exempla trahunt” - „słowa uczą, przykłady pociągają”.
Dzisiejsza Ewangelia, która zachęca nas do postawy służby, zaczyna się od przykładu, który daje nam Chrystus. On nie „nauczał martwym słowem, ale życiem swym!”. Pan Jezus, nim wezwał swoich uczniów do służby, sam obmył im nogi. Ten symboliczny gest w Wieczerniku jest jednak tylko promieniem służebnej miłości Chrystusa, która w pełni zajaśnieje już za kilkanaście godzin, gdy On, cierpiący sługa Jahwe, odda za nas swoje życie.
W świecie, w którym liczy się sukces, jedną z najważniejszych wartości jest poczucie spełnienia i samorealizacja, łatwo zapomnieć, że jako chrześcijanie jesteśmy wezwani do służby - Bogu, naszym bliźnim, społeczeństwu. Wymaga ona przekreślenia naszego egoizmu i życiowego wygodnictwa - jak naucza Papież Franciszek, powstania z wygodnej kanapy. Pan Jezus tę swoją trudną naukę o służbie uzasadnia w bardzo prosty i logiczny sposób: „sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał”. Jaka była służba Chrystusa? Bezgraniczna - wystarczy spojrzeć na krzyż. Czyżbyśmy chcieli, co zarzucał święty Paweł Koryntianom, „królować”, a nie służyć, stawiać się wyżej od naszego Pana? Dzisiejsza Ewangelia zachęca nas, abyśmy na nasze życiowe zadania i powołania, spojrzeli nie tylko jak na drogę samorozwoju, obowiązek, warunek przetrwania (praca zawodowa), ale jak na służbę.
Ks. Marek Szynkowski