Czytamy dziś wzruszający fragment Ewangelii mówiący o spotkaniu Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym. Można bez przesady powiedzieć, że jako uczennica Pana otrzymała od Jezusa nowe życie.
Wyrwał ją z grzechu, opętania, wyrzucił z niej, jak potwierdza Ewangelista Łukasz, siedem złych duchów. Ona zaś, całkowicie odmieniona, szła za Chrystusem krok w krok przez cały okres działalności publicznej, towarzysząc Mu aż do wydania ostatniego tchnienia na krzyżu. Wreszcie, gdy minął już szabat, idzie nawiedzić Jego grób; czyni to "skoro świt", nie chcąc marnować ani chwili.
"Szukajcie Pana, póki pozwala się znaleźć", mówi prorok Izajasz. Kiedy człowiek żywi prawdziwą tęsknotę do Boga, poszukuje go szczerym sercem, On nie ukrywa swojego oblicza. Takie było doświadczenie Marii przy grobie. Jej bezgraniczne oddanie, entuzjazm, autentyczne pragnienie spotkania z Jezusem zostają nagrodzone. Nie jest to jednak bliskość fizyczna, dostępna ludzkim zmysłom jak zwykły przedmiot czy rzecz należąca do tego świata. Wierna uczennica nie rozpoznaje swojego mistrza po wyglądzie czy dźwięku wypowiadanych przez niego słów. Chrystus zwraca uwagę Marii, że Jego boskości nie da się po prostu dotknąć.
Spotkanie człowieka z Bogiem ma wymiar zawsze intymny, osobisty. Pan wzywa każdego z nas, podobnie jak Marię Magdalenę w scenie przy grobowcu, po imieniu. Jego obecność jest jednak nieuchwytna dla naszych zmysłów. Jak podpowiada święty Tomasz z Akwinu w Eucharystycznym hymnie, to wiara musi dopełnić w nas to, "co dla zmysłów niepojęte". Bóg mówi bowiem wprost do serca. Sam wybiera miejsce, czas i okoliczność. Co najważniejsze jednak, daje się znaleźć temu, kto szuka Go wytrwale i szczerze. Najlepszym dowodem na to jest historia Marii Magdaleny.
Ks. Sebastian Wydrowski