Mt 17,1-9
Istotne jest najpierw to, że uczniowie zostają zaprowadzeni przez Jezusa osobno. Widać, że każdemu poświęca tyle samo uwagi, pokazuje każdemu z nich, że są wyjątkowi, że każdy z nich ma z Jezusem szczególną relację przyjaźni. W gronie uczniów prowadzonych na górę jest także Piotr, wybrany w poprzednim rozdziale do przewodzenia pozostałym braciom, teraz jakby równy dwóm pozostałym. Na samej górze następuje coś, czego żaden z uczniów spodziewać się nie mógł. Jezus ukazuje cząstkę swojej Boskiej chwały. Ewangelista Łukasz notuje dodatkowo, że tematem rozmowy Jezusa, Eliasza i Mojżesza była męka Syna Bożego. Plan, któremu tak mocno sprzeciwiał się Piotr zaledwie kilka zdań prędzej.
Zdziwieni uczniowie zlękli się, gdy usłyszeli głos. Padli na twarz, bo rozpoznali bóstwo Jezusa i zrozumieli, że zapowiedź, którą dał im Jezus, a której Piotr był przeciwny, jest Bożym planem. Przerażenie musiało sięgnąć zenitu, skoro nawet nie spróbowali podnieść oczu. Dzięki temu jednak Chrystus, którego teraz w Jezusie w pełni rozpoznali, mógł ich dotknąć, zapewnić o swojej obecności, mógł ich pokrzepić: „nie lękajcie się!”. Wówczas ujrzeli już tylko Jezusa, bowiem on wystarcza.
Dotknięcie Boga, Jego słowo, jak to wypowiedziane do Abrahama, jak powołanie Tymoteusza, o którym pisze w liście św. Paweł dają siłę by Jezusa prawdziwie naśladować. On po sprzeciwie Piotra tłumaczył uczniom, że by iść za Chrystusem potrzeba zaprzeć się samego siebie, że trzeba nie swoją a Bożą wolę pełnić. Jedyną drogą prowadzącą do celu jest stawanie za Chrystusem i pójście Jego śladami.
Jak słuchać Syna Bożego? Jak Go naśladować?
Pomyśl co najtrudniej przychodzi Ci zrobić dla bliźniego. Postaraj się przekroczyć siebie, z pomocą Bożej łaski, zaprzeć się siebie i uczynić dobro tym, którzy Tobie dobra czynią jeszcze za mało. W ten sposób prędzej wypełnisz Jego plan, zamiast własnego i pójdziesz Jego drogą.