Jak Maryja dzielmy się radością
Dzisiejsza Ewangelia mówi o odwiedzinach Maryi u jej krewnej Elżbiety. Czytamy, iż nastąpiło to „w tym czasie”. Dosłownie w tekście oryginalnym św. Łukasz Ewangelista zapisał, że stało się to „w tych dniach” (en tais hemerais tautais). Jakie to były dni? Mówi o tym kontekst dzisiejszej Ewangelii: scena odwiedzin św. Elżbiety (Łk 1,39-45) następuje zaraz po zwiastowaniu Najświętszej Maryi Pannie radosnej nowiny przez Archanioła Gabriela w Nazarecie, iż będzie Matką Boga (por. Łk 1,26-38). Maryja zatem wyrusza do „pewnego miasta w pokoleniu Judy”, jak dziś się powszechnie przyjmuje do Ain-Karim położonego 6 km od Jerozolimy, do swojej krewnej Elżbiety kilka dnia po zwiastowaniu w Nazarecie.
Co było powodem tej wędrówki Maryi? Wydaje mi się, że radość. Radość, będąca darem Ducha Świętego. Radość, która napełniła serce Maryi, gdy „moc Najwyższego zstąpiła na Nią”, a wraz z nią począł się pod Jej sercem Jezus Chrystus. Zauważmy, że ludzkim doświadczeniem jest to, iż dzielimy się swoją radością z innymi bardzo spontanicznie. Wystarczy spojrzeć na radość kibiców na stadionie czy przed telewizorami, jak padają sobie w ramiona, przybijają „piątki”, gdy ich ulubiona drużyny strzela gola. Sądzę, że Maryja idzie do Elżbiety właśnie z tego powodu - „uskrzydlona radością zwiastowania”, pełna radości i Ducha Świętego chce dzielić się radosną nowiną.
Potwierdzają to słowa samej św. Elżbiety. Elżbieta mówi do Maryi: „Błogosławiona jest, która uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Jej od Pana”. W tekście greckim użyte zostało tu słowo „makaria”, czyli dosłownie „szczęśliwa”, co bardzo często tłumaczymy jako „błogosławiona”. Warto zauważyć, że to greckie słowo podkreśla osobisty charakter Bożego błogosławieństwa, które wyraża się w szczęściu, pomyślności człowieka. Gdy Elżbieta mówi o Maryi, że ta jest „błogosławiona między niewiastami” występuje już inne słowo, chociaż w tłumaczeniu polskim identyczne, a mianowicie: „eulogēmenē” - „błogosławiona” w sensie wysławiana przez ludzi, oznaczające to, że „dobrze się o niej mówi”. A zatem Maryja jest SZCZĘŚLIWĄ TĄ, KTÓRA UWIERZYŁA. „Ta, która uwierzyła” to w języku greckim jedno słowo: „pisteusasa”. Można powiedzieć, że to kolejny obok „pełna łaski” („kecharitomenē”) tytuł Maryi bądź Jej nowe imię nadane w momencie powołania do pełnienia misji Matki Boga. Słowo „pisteusasa” wskazuje na pojedynczy akt wiary, konkretny moment historyczny, w którym Maryja uwierzyła, iż spełnią się Jej słowa powiedziane od Pana. Ten termin nie mówi więc ogólnie o ufnej wierze Maryi, ale o konkretnym momencie, gdy Maryja „uwierzyła” (jest to greckie participium aoristi). Niewątpliwie odnosi się on do wydarzenia w Nazarecie, kiedy to Maryja na Bożą propozycję zostania Matką Chrystusa odpowiedziała: „Oto ja służebnica Pańska. Niech mi się stanie według słowa Twego” (Łk 1,38).
Maryja szczęśliwa, ponieważ w Nazarecie uwierzyła, niesiona na fali tej radości, przychodzi do św. Elżbiety, aby dzielić się radosną nowiną o przyjściu Mesjasza Pana. Nie jest to zwykła radość kobiety, która cieszy się z tego powodu, że ma zostać matką. Teologowie uważają, że Maryja pragnęła zostać dziewicą, co miałoby wyrażać pytanie skierowane do archanioła Gabriela: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża”, gdy przecież była już w narzeczeństwie ze św. Józefem. Maryja zatem cieszy się przede wszystkim z tego powodu, że „spełniają się Boże obietnice” o przyjściu Syna Bożego, a Ona ma w ich realizacji swój udział. Jej radość ma charakter przede wszystkim religijny.
Dzisiejsza Ewangelia jest pełna radości: Maryja jest „szczęśliwa”, Elżbieta wydaje okrzyk radości, Jan Chrzciciel porusza się z radości w łonie św. Elżbiety. Niech i w naszych domach zawita radość z powodu spełnienia się Bożych obietnic o przyjściu Zbawiciela świata.
ks. Marek Szynkowski