Liturgia słowa ostatniej niedzieli adwentu odsłania przed nami historię narodzenia Pana Jezusa, dokładniej od momentu zaślubin Maryi z Józefem, poprzez poczęcie się Syna Bożego w łonie swej dziewiczej Matki, aż do powziętej pod wpływem proroczego snu decyzji oblubieńca Najświętszej Maryi Panny, aby małżonkę wziąć do siebie. Istotnie święty Józef stał się opiekunem Jezusa podczas Jego życia ukrytego w Nazarecie.
Porusza postawa opiekuna Najświętszej Rodziny. Czytamy, że za nic nie chciał narazić Maryi na zniesławienie. Autor natchniony, chcąc podkreślić niezwykłą szlachetność osoby świętego Józefa, nazywa go "mężem sprawiedliwym". Nie chodzi tylko o to, że był on, jak może określilibyśmy go dzisiaj, po prostu dobrym, porządnym i uczciwym człowiekiem. W języku Pisma Świętego "sprawiedliwy" oznacza przestrzegający prawa Bożego, żyjący według przykazań. Takim Józef niewątpliwie był.
Opiekun Pana Jezusa czyni jednak więcej. Nie tylko dochowuje wierności słowu Boga, ale dalece wykracza poza wymóg prawny, okazując po prostu miłość. Przekracza siebie, wykazuje się pewnego rodzaju moralnym heroizmem. Co widzimy na przykładzie Józefa, miłosierdzie nie jest jakimś zaprzeczeniem czy osłabieniem sprawiedliwości. Wręcz przeciwnie, jest jej najwyższą formą i ukoronowaniem.
Ważne byśmy starali się tę duchową dojrzałość oblubieńca Maryi naśladować. W porządku sprawiedliwości winni jesteśmy Bogu oddawać cześć i hołd. Początkiem mądrości bojaźń Pana. Sprawiedliwie odnosić się do drugiego, to oddać mu to, co się słusznie przynależy. Nasze życiowe doświadczenie pokazuje jednak, że nieraz, podobnie jak Józef, zdobywamy się na przekraczanie siebie, okazywanie komuś wspaniałomyślności, cierpliwości czy szczególnej serdeczności. Oby w takim właśni heroizmie miłosierdzia patronował nam święty Józef.
Ks. Sebastian Wydrowski