Boża wartość człowieka
Wielu młodym ludziom, choć nie tylko im, trudno zaakceptować własne życie. Nie radzą sobie z napięciami w relacjach rodzinnych, szkolnych, rówieśniczych. Narzekają na własny wygląd. Różne kryzysy związane z poczuciem zaniżonej wartości, próbują rozwiązywać, szukając akceptacji za wszelką cenę. Jest to jednak ślepa uliczka. Zabiegi te prowadzą do jeszcze większego zagubienia i frustracji.
Dzisiejsze czytania proponują spojrzenie na człowieka z innej perspektywy. List do Hebrajczyków oraz Psalm 8, mówią o zachwycie Bożym dziełem. „Czym jest człowiek, że pamiętasz o nim, albo syn człowieczy, że się troszczysz o niego; mało co mniejszym uczyniłeś go od aniołów, chwałą i czcią uwieńczyłeś go. Wszystko poddałeś pod nogi jego”.
Wartość człowieka nie zależy od wykształcenia, posiadanego majątku, liczby znajomych na facebook’u, i tym podobnych rzeczy. Są one dobre, ale niezdolne do pełnego nasycenia ludzkiego serca. Nasza wielkość jest od Boga, a nie z ludzkiego podziwu. Świadomość tego, wyzwala z nerwicowego zabiegania o własne znaczenie.
Strategią zaś demona jest zainfekowanie człowieka ciągłym narzekaniem. Nawet Boga próbuje on przedstawić jako wroga szczęścia. W Ewangelii słyszymy, że w Kafarnaum, gdzie Jezus nauczał, był człowiek opętany, który wołał: „Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Jezus przychodzi jednak, aby wyzwalać, a nie zatracać. Chce, podobnie jak tamtego człowieka, i nas przekonać, że jesteśmy kimś cennym. A jak bardzo, to pokazał na krzyżu, oddając z miłości życie.
ks. Janusz Chyła