Listopadowe dni chyba bardziej niż inne skłaniają nas do zastanowienia się nad przemijalnością, wiecznością czy niebem. Tym bardziej mamy wejrzeć w nasze serce, zobaczyć też co robią nasze ręce i na co spoglądają nasze oczy. Czy rzeczywiście wszystko jest odpowiednio poukładane i prowadzi mnie do Bożego Królestwa?
Po tym, jak Jezus powiedział swoim uczniom przypowieść o nieuczciwym rządcy, mówi o niegodziwej mamonie. Słowa Jezusa „używajcie nieuczciwej mamony do zjednywania sobie przyjaciół, aby przyjęto was do wiecznych mieszkań, gdy się już ona skończy” są w kontekście przywołanego listopadowego spojrzenia w przyszłość bardzo wymowne. W życiu ziemskim człowiek ma nie tylko spoglądać na to, co materialne i doczesne, ale również na to, co wieczne. Ważne jest, byśmy nie tylko zauważyli różnicę między owymi dobrami, ale też odpowiednio potrafili wybierać. Zapatrzenie w niegodziwą czy nieuczciwą mamonę najprawdopodobniej nie doprowadzi nas do życia wiecznego z Bogiem w niebie. Dobra materialne przemijają, a gdy człowiek przekracza granicę śmierci, to na dobrą sprawę stają się dla niego samego bezużyteczne. Dobra duchowe, o które człowiek ma na ziemi zabiegać nigdy nie przeminą, a także będą towarzyszyć człowiekowi po śmierci. I wcale nie chodzi o to, byśmy wszystkie dobra materialne, doczesne ze swojego życia wyrzucili. Mają one być nam pomocą, by dobrze przygotować się do życia wiecznego. Kto bezmyślnie trwoni dobra tego świata, ten zapewne też nie będzie potrafił zauważyć dóbr wiecznych, do których tu na ziemi nieustannie zmierza.
Niech więc nasze życie będzie przede wszystkim podporządkowane temu, co prowadzi do życia wiecznego, a to co doczesne, niech będzie tylko środkiem właściwie wykorzystanym w drodze do Bożego Królestwa.
Ks. Maciej Zabrocki