Fałszywi prorocy
Naturalną jest rzeczą, że człowiek potrzebuje przewodnika na życiowe drogi. Skoro droga wiodąca do szczęśliwości wiecznej jest wąska, to odnalezienie odpowiedniego przewodnika staje się koniecznością. Przewodnik jest jak prorok, który w imieniu Boga pokazuje kierunki; nie zmusza, ale przynagla.
Jezus ostrzega przed fałszywymi prorokami (por. Mt 7,15). Kim jest taki pseudoprorok? To fałszywy przewodnik. Jemu nie warto powierzyć swojego losu. Fałszywy, bo jego nauka mija się z prawdą i na pewno nie ma mandatu na to by być nauczycielem innych; w spotkaniu z nim trzeba szczególnie myśleć o rzeczywistości wiary i o moralności.
Dzisiaj jest wielu pseudoproroków. Niektóre media (przede wszystkim laickie) i ich „nowocześni” redaktorzy uzurpują sobie prawo wszechwiedzy na temat życia Kościoła, kanonów moralnych czy nawet interpretacji Pisma Świętego. To oni najlepiej wiedzą, jak zreformować Kościół, by dostawał do dzisiejszych czasów. Oto złudzenia, albowiem nikt bez mandatu Kościoła nie może tego czynić, tym bardziej jeśli nie posiadł stosownej wiedzy w ramach studiów teologicznych. Pseudoprorocy chcieliby zawiesić obowiązywalność tak zwanych niewygodnych przykazań; chociażby „nie zabijaj”, „nie cudzołóż”, „nie kradnij”. Proponują utworzenie swojego porządku moralnego czy nawet osobistego kanonu dogmatów wiary. A wszystko to „w imię troski o człowieka i jego wolność”.
Trzeba więc szeroko otwierać oczy, by zobaczyć, że to tylko złudzenia i oszustwo. Kto Boże prawo odrzuca, na pewno nie będzie przynosił dobrych owoców (por. Mt 7,18). Jeśli ktoś pięknie mówi, a inaczej żyje, na pewno jest fałszywym prorokiem. Pociągające mogą być słowa, a owoce jednak bardzo cierpkie. Łatwo się pomylić i wiele przegrać. Dlatego trzeba najpierw skosztować owoców, by móc powiedzieć, kim jest ten, który nas nimi obdarza.
ks. Andrzej Szopiński