Boży punkt widzenia
Przeżywamy oktawę Wielkanocy. Osiem dni, a jakby jeden dzień, w którym uczymy się na nowo spotykać Chrystusa, zwycięzcę śmierci. Potrzebujemy do tego wiary.
Słyszymy nieraz pytanie: Czy jesteś człowiekiem wierzącym? Odpowiedź wydaje się prosta. Uznaję, że Bóg jest, chodzę lub posyłam dzieci na katechezę, przystępuję do sakramentów, uczestniczę we Mszy świętej niedzielnej, zachowuję posty, przyjmuję kolędę. Poza tym, tak mnie wychowano i nie wyobrażam sobie świąt bez katolickiej tradycji. Ale te odpowiedzi – choć ważne – jeszcze niewiele mówią o wierze. Można to wszystko czynić, być człowiekiem pobożnym, a zarazem posiadać pogańską mentalność.
Jaka jest więc miara wiary skoro deklaracje nie wystarczą? Wierzyć, to przylgnąć całym sobą do Boga i patrzeć na świat, bliźnich i siebie z Jego punktu widzenia. Scalić serce i rozum z objawioną prawdą i ukazać ją życiem. W konsekwencji uznać całym sobą, że Bóg we wszystkim ma rację. Dotyczy to także codziennych decyzji moralnych. Najtrudniejszym, a zarazem najważniejszym sprawdzianem wiary, jest stosunek do krzyża, który nas w życiu spotyka i miłość wobec bliźnich, w tym nieprzyjaciół.
Wiara posiada swoją dynamikę i wymaga pielęgnacji. Nie jest nam dana raz na zawsze. Trudności z jej przeżywaniem, mieli sami Apostołowie. Ewangelista Marek zapisał, że Pan Jezus przychodząc do Wieczernika, „wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego”. Ale pomimo kruchości ich wiary wydaje polecenie: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu”. Jezus posyła słabych ludzi, którzy bardziej mają ufać Jemu niż swoim siłom. I na tym również polega wiara.
ks. Janusz Chyła