Kończy się okres Narodzenia Pańskiego, czas „Bożego dziecięctwa”. Jezus „nabiera mocy, napełnia się mądrością, a łaska Boża spoczywa na Nim.” Przyjmuje chrzest z rąk Jana Chrzciciela. To przełomowe wydarzenie. Zstępujący Duch Święty czyni Go zdolnym do wypełnienia misji Ojca, który potwierdza – „Ty jesteś moim Synem umiłowanym”. Odtąd Jezus czyni wszystko w mocy Ducha. Nie w swoim imieniu, lecz w imieniu Ojca ukazując Jego miłosierne oblicze.
Chrzest jest również fundamentem całego mojego życia chrześcijańskiego. To w tym momencie stałem się nowym stworzeniem, przybranym dzieckiem Bożym. Chrzest, przez niezatarte znamię sakramentu, na zawsze upodabnia mnie do Chrystusa. Dzięki temu towarzyszy mi Duch Święty, abym wypełnił swoją misję - złożył życie w ofierze Bogu. Jego misja staje się moją.
Tak naucza Jan Paweł II w adhortacji „O powołaniu i misji świeckich w Kościele i świecie” Christifideles laici:
„Ludzie świeccy uczestniczą w urzędzie kapłańskim Chrystusa, gdyż jako wcieleni przez Chrzest w Chrystusowe Ciało łączą się z Nim w tej ofierze, ofiarowując siebie samych i wszystkie swoje uczynki (por. Rz 12, 1-2). Oto co o nich mówi Sobór: „Wszystkie (...) ich uczynki, modlitwy i apostolskie przedsięwzięcia, życie małżeńskie i rodzinne, codzienna praca, wypoczynek ducha i ciała, jeśli odbywają się w Duchu, a nawet utrapienia życia, jeśli cierpliwie znoszone, stają się duchowymi ofiarami miłymi Bogu przez Jezusa Chrystusa (por. 1 P 2, 5); ofiary te składane są zbożnie Ojcu w eucharystycznym obrzędzie wraz z ofiarą Ciała Pańskiego. W ten sposób i ludzie świeccy, jako zbożnie działający wszędzie czciciele Boga, sam świat Jemu poświęcają” (ChL 14).
ks. Andrzej Megger