91,4 FM :: Pelplin
94,2 FM :: Szymbark
97,1 FM :: Chojnice

Kalendarz

Dzisiaj: Środa, 24.04.2024 r.
Imieniny: Aleks, Grzegorz, Aleksander

Celebrując Mszę św. na Jasnej Górze 28 lipca Ojciec Święty nawiązał do tożsamości narodowej Polaków.

Franciszek na Jasnej Górze: niech Matka zaszczepi pragnienie komunii ze wszystkimi (dokument.)

"Niech Matka zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy i rany przeszłości i stworzenia komunii
ze wszystkimi" - powiedział papież Franciszek w kazaniu, wygłoszonym w czasie Eucharystii,
odprawionej dziś na Jasnej Górze. Podkreślał, że Bóg, który zbawia człowieka jest "mały,
bliski i konkretny". W sanktuarium Matki Boskiej Częstochowskiej, u szczytu Jasnej Góry papież
przewodniczył Eucharystii dziękczynnej za 1050 lat chrześcijaństwa w Polsce.

Publikujemy treść papieskiej homilii:

Z czytań tej liturgii wyłania się Boża myśli, która przechodzi przez ludzką historię i
tworzy historię zbawienia.

Apostoł Paweł mówi nam o wspaniałym planie Bożym: „Gdy nadeszła pełnia czasu, zesłał
Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty” (Ga 4, 4). Jednak historia nam mówi, że kiedy nadeszła
owa „pełnia czasu”, czyli kiedy Bóg stał się człowiekiem, ludzkość nie była szczególnie
dobrze nastawiona, nie był to też okres stabilności i pokoju: nie było „złotego wieku”.
Scena tego świata nie zasłużyła sobie zatem na przyjście Boga, a wręcz „swoi Go nie
przyjęli” (J 1, 11). Pełnia czasu była zatem darem łaski: Bóg wypełnił nasz czas
obfitością swego miłosierdzia, jedynie z miłości zainaugurował pełnię czasu.

Uderza przede wszystkim to, jak się dokonuje przyjście Boga w historii: „zrodzony z
niewiasty”. Nie ma mowy o wejściu triumfalnym, jakiejkolwiek imponującej manifestacji
Wszechmogącego: nie ukazuje się jako oślepiające słońce, ale przychodzi na świat w sposób
najprostszy – jako dziecko zrodzone przez matkę, w tym stylu, o jakim mówi nam Pismo Święte:
jak deszcz spadający na ziemię (por. Iz 55, 10), jako najmniejsze z nasion, które kiełkują i
rosną (por. Mk 4, 31-32). Zatem wbrew temu, czego moglibyśmy się spodziewać, a może
chcielibyśmy – zarówno wówczas, jak i dziś – „Królestwo Boże nie przychodzi
dostrzegalnie” (por. Łk 17, 20), ale przychodzi w małości, w pokorze.

Dzisiejsza Ewangelia podejmuje ten Boży wątek, który delikatnie przenika historię: z pełni
czasu przechodzimy do „trzeciego dnia” posługi Jezusa (por. J 2, 1) i zapowiedzi „godziny”
zbawienia (por. w. 4). Czas się kurczy, a objawienie się Boga zawsze ma miejsce w małości. W ten
sposób dokonuje  się  „początek znaków dokonanych przez Jezusa” (w. 11) w Kanie
Galilejskiej. Nie ma niezwykłego czynu dokonanego przed tłumem, ani też wystąpienia, które
rozwiązywałoby palącą kwestię polityczną, jak podporządkowanie narodu panowaniu rzymskiemu.
Zachodzi natomiast prosty cud w małej wiosce, rozweselający uroczystość weselną całkowicie
anonimowej, młodej rodziny. A przecież woda zmieniona w wino na weselu jest wspaniałym znakiem,
ponieważ objawia nam oblubieńcze oblicze Boga, tego Boga, który zasiada z nami do stołu, który
pragnie i dopełnia komunii z nami. Mówi nam, że Pan nie utrzymuje dystansów, ale jest bliski i
konkretny, jest między nami i troszczy się o nas, nie decydując za nas i nie zajmując się
kwestiami władzy. Woli On bowiem pozwolić się ogarnąć przez to, co jest małe, w
przeciwieństwie do człowieka, który dąży, by posiadać wciąż coś większego. Pragnienie
władzy, wielkości i sławy jest rzeczą tragicznie ludzką i jest wielką pokusą, która stara
się wkraść wszędzie; dawać siebie innym, eliminując dystanse, pozostając w małości i
konkretnie wypełniając codzienność – to subtelnie Boskie.

Bóg zatem nas zbawia, stając się małym, bliskim i konkretnym. Przede wszystkim, Bóg czyni się
małym. Pan, „cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29), woli prostaczków, którym objawione jest
królestwo Boże (por. Mt 11, 25); oni są wielcy w Jego oczach i na nich patrzy (por. Iz 66, 2).
Otacza ich szczególną miłością, ponieważ sprzeciwiają się „pysze tego życia”, która
pochodzi ze świata (por. 1 J 2, 16). Maluczcy mówią Jego językiem – językiem pokornej
miłości, która wyzwala. Dlatego Bóg powołuje ludzi prostych i gotowych, by byli Jego
rzecznikami i im powierza objawienie swojego imienia i tajemnic swego Serca. Pomyślmy o wielu
synach i córkach waszego narodu: męczennikach, którzy sprawili, że zajaśniała bezbronna moc
Ewangelii; o ludziach prostych a jednak niezwykłych, którzy potrafili świadczyć o umiłowaniu
Boga pośród wielkich prób; o łagodnych a zdecydowanych głosicielach Miłosierdzia, jak święty
Jan Paweł II i święta Faustyna. Poprzez te „kanały” swojej miłości Pan sprawił, że owe
bezcenne dary dotarły do całego Kościoła i całej ludzkości. Znamienne jest, że obecna
rocznica chrztu waszego narodu zbiega się dokładnie z Jubileuszem Miłosierdzia.

Ponadto Bóg jest blisko, przybliżyło się Jego Królestwo (por. Mk 1, 15): Pan nie chce, żeby
się Go lękano jako możnego i dalekiego władcy, nie chce przebywać na tronie w niebie czy w
podręcznikach historii, ale pragnie schodzić w nasze codzienne wydarzenia, aby iść z nami.
Myśląc o darze tysiąclecia obfitującego wiarą, wspaniale jest przede wszystkim podziękować
Bogu, który podążał z waszym narodem, biorąc go za rękę i towarzysząc mu w wielu sytuacjach.
Także jako Kościół jesteśmy powołani, by to zawsze czynić: słuchać, angażować się i
stawać się bliskimi, dzieląc radości i trudy ludzi, aby Ewangelia była postrzegana bardziej
konsekwentnie i przynosiła większe owoce: przez pozytywne promieniowanie, poprzez przejrzystość
życia.
Wreszcie, Bóg jest konkretny. Z dzisiejszych czytań wynika, że w działaniu Boga wszystko jest
konkretne: Boża mądrość „działa jako twórca” i „igra” (por. Prz 8, 30), Słowo staje
się ciałem, rodzi się z matki, rodzi się pod Prawem (por. Ga 4, 4), ma przyjaciół i
uczestniczy w weselu: Odwieczny komunikuje się z ludźmi, spędzając z nimi czas i to w
konkretnych sytuacjach. Także wasza historia, uformowana przez Ewangelię, Krzyż i wierność
Kościołowi, była świadkiem pozytywnego wpływu autentycznej wiary, przekazywanej z rodziny do
rodziny, z ojca na syna, a zwłaszcza przez matki i babcie, którym trzeba bardzo dziękować.
Przede wszystkim mogliście namacalnie dotknąć konkretnej i przezornej czułości Matki
wszystkich, której przybyłem tutaj oddać cześć jako pielgrzym, a którą pozdrowiliśmy w
Psalmie jako „chlubę naszego narodu” (Jdt 15, 9).

My tutaj zgromadzeni właśnie na Nią patrzymy. W Maryi znajdujemy pełną odpowiedź Panu: w ten
sposób w wątek Boży wplata się w dziejach „wątek maryjny”. Jeżeli istnieje jakakolwiek
ludzka chwała, jakaś nasza zasługa w pełni czasu, to jest nią Ona: to Ona jest ową
przestrzenią zachowaną w wolności od zła, w której Bóg się odzwierciedlił; to Ona jest
schodami, które przemierzył Bóg, aby zejść do nas i stać się bliskim i konkretnym: to Ona
jest najjaśniejszym znakiem pełni czasu.

W życiu Maryi podziwiamy tę małość umiłowaną przez Boga, który „wejrzał na uniżenie
Służebnicy swojej” i „wywyższył pokornych” (Łk 1, 48.52). Tak bardzo sobie w Niej
upodobał, że z Niej zechciał utworzyć swoje ciało, tak że Dziewica stała się Bogarodzicą,
jak głosi starożytny hymn, który śpiewacie od wieków. Wam, którzy nieustannie do Niej
przychodzicie, podążając do tej duchowej stolicy kraju, niech nadal wskazuje drogę i pomaga
tkać w życiu, pokorną i prostą treść Ewangelii.
Tutaj, na Jasnej Górze, podobnie jak w Kanie, Maryja oferuje nam swoją bliskość i pomaga nam
odkryć, czego brakuje do pełni życia. Teraz, podobnie jak wówczas, czyni to z macierzyńską
troską, ze swoją obecnością i dobrą radą, ucząc nas unikania arbitralnych decyzji i szemrań
w naszych wspólnotach. Jako Matka rodziny chce nas strzec razem. Wasz naród pokonał na swej
drodze wiele trudnych chwil w jedności. Niech Matka, mężna u stóp krzyża i wytrwała w
modlitwie z uczniami w oczekiwaniu na Ducha Świętego, zaszczepi pragnienie wyjścia ponad krzywdy
i rany przeszłości i stworzenia komunii ze wszystkimi, nigdy nie ulegając pokusie izolowania się
i narzucania swej woli.

Matka Boża w Kanie okazała wiele konkretności: jest taką Matką, która bierze sobie do serca
problemy i interweniuje, która potrafi uchwycić trudne chwile oraz dyskretnie, skutecznie i
stanowczo o nie zatroszczyć się. Nie jest władczynią i głównym bohaterem, ale Matką i
służebnicą. Prośmy o łaskę, abyśmy sobie przyswoili Jej wrażliwość, Jej wyobraźnię w
służbie potrzebującym, piękno poświęcenia swojego życia dla innych, bez szukania
pierwszeństwa i dzielenia. Niech Ona, Przyczyna naszej radości, która wnosi pokój pośród
obfitości grzechu i zawirowań historii, wyprasza nam obfitość Ducha Świętego, abyśmy byli
sługami dobrymi i wiernymi.

Niech za Jej wstawiennictwem pełnia czasu odnowi się również dla nas. Na niewiele się zda
przejście między dziejami przed i po Chrystusie, jeśli pozostanie jedynie datą w kronikach
historii. Oby dokonało się dla wszystkich i każdego z osobna przejście wewnętrzne, Pascha serca
ku stylowi Bożemu ucieleśnionemu przez Maryję: działać w małości i w bliskości towarzyszyć,
z prostym i otwartym sercem.

KAI / Częstochowa

Katolicka Agencja Informacyjna