91,4 FM :: Pelplin
94,2 FM :: Szymbark
97,1 FM :: Chojnice

Kalendarz

Dzisiaj: Piątek, 29.03.2024 r.
Imieniny: Wiktoryna, Cyryl, Eustachy

 

                                                                                    Łk 10, 1-12

 

10 Lecz jeśli do jakiego miasta wejdziecie, a nie przyjmą was, wyjdźcie na jego ulice i powiedzcie: 11 Nawet proch, który z waszego miasta przylgnął nam do nóg, strząsamy wam. Wszakże to wiedzcie, że bliskie jest królestwo Boże.

 

Często pytam siebie, co znaczą te słowa o strząśnięciu prochu z nóg w miejscu, gdzie nie przyjęto uczniów Chrystusa. Miasto – skupisko ludzi, siedziba tych, którzy często bez reszty skoncentrowani na to tym, co doczesne. Zapatrzeni w ekran telewizora, zasłuchani w hipnotyczny głos interpretujący rzeczywistość na użytek słuchaczy. Współczesna „pustynia”, gdzie gonitwa i troska o sprawy doczesne równie skutecznie wypala nadzieję na „coś więcej i wyżej”, jak bezlitosne słońce pustyni wypala nawet próbę nowego życia. Do takiego „miasta” o symbolicznym znaczeniu wchodzi posłany, człowiek nadziei, który w spotkaniu z Chrystusem odnalazł sens i światło. Wchodzi do „miasta” i … jego entuzjazm spotyka się z obojętnością, która bodaj bardziej gasi niż otwarta wrogość. Taka obojętność może zarażać, może ogarniać duszę jak chłód zimy, który zagłębia się w ciało stopniowo, a skutecznie i systematycznie gasząc wrażliwość zmysłów sprawia, iż człowiek umiera bez czucia…

 

Może dlatego Jezus zachęca, by strząsnąć nawet „proch” takiej obojętności, by nie przylgnął, by nie przytłumił światła nadziei, która rozbłysła w spotkaniu z Chrystusem, by nie odebrał pierwotnej fascynacji, nie nauczył obojętności wobec tego, wobec czego nie wolno być nigdy obojętnym… Uczeń Jezusa powinien nawet strzepnąć „proch” – praktycznie niedostrzegalne okruszyny. Niczego z sobą z tego „prochu” nie zabierać!

Co nie znaczy, że ci, którzy zostali „za plecami” mają pozostać obojętni. Czasem jednak pozostaje jedynie modlitwa za nich…

 

ks. Tomasz Huzarek

 


 

1 października – św. Teresy od Dzieciątka Jezus, doktora Kościoła

 

 Maria Franciszka Teresa Martin ( św. Teresa ) urodziła się we Francji w 1873 roku. W wieku piętnastu lat wstąpiła do zakonu karmelitanek bosych w Lisieux. W zakonie spędziła dziewięć lat, praktykując swoją      ,, małą drogę dziecięctwa duchowego”, którą pojmowała jako doskonałe wypełnienie wszystkich, nawet najmniejszych obowiązków w prostocie, z miłości ku Bogu. Było to jednak życie bardzo ukryte. Dopiero pod koniec życia, kiedy ciężko zachorowała -  najbliższe otoczenie poznało prawdziwą wartość jej świętej duszy. Historia dziewięciu lat pobytu w zakonie jest dokładnie opisana w autobiografii ,,Dzieje duszy”.  Przed śmiercią bardzo cierpiała. Wówczas szczególnie bliskie i zrozumiałe były dla niej słowa św. Pawła : ,, Co do mnie , nie daj Boże, bym się miał chlubić z czego innego, jak tylko z  krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata…Przecież ja na ciele swoim noszę znamię przynależności do Jezusa”.

Zmarła 30 września 1897 roku zapowiedziawszy:

 ,,Chcę, przebywając w niebie, czynić dobro na ziemi. Po śmierci spuszczę na nią deszcz róż”.

 Pius XI beatyfikował ją w 1923 r., a już w dwa lata później - kanonizował. W 1927 r. ogłosił ją, obok św. Franciszka Ksawerego, główną patronką misji katolickich. W roku 1890 bowiem - a więc jeszcze za życia Teresy - klasztor w Sajgonie zamierzał otworzyć w Hanoi drugi klasztor karmelitanek na ziemiach wietnamskich. Wśród pierwszych ochotniczek była siostra Teresa od Dzieciątka Jezus. Ustalenia trwały jednak zbyt długo; Teresa zachorowała i zmarła.

W roku 1944 Pius XII ustanowił św. Teresę drugą, obok św. Joanny d'Arc, patronką Francji. W 1999 r. św. Jan Paweł II ogłosił św. Teresę doktorem Kościoła.

 

Na zakończenie Listu Apostolskiego Divini amoris scientia z okazji ogłoszenia św. Teresy z Lisieux doktorem Kościoła Powszechnego – św. Jan Paweł II napisał:

 ,,Na koniec, Teresa z Lisieux jest świętą młodą. Osiągnęła dojrzałą świętość w kwiecie młodości (por. Ms C 4r). Dlatego jawi się jako mistrzyni życia ewangelicznego, zdolna wskazywać drogę zwłaszcza młodym, którzy mają być świadkami Ewangelii wśród nowych pokoleń” ( Jan Paweł II, Rzym 19 października 1997 ).

 

Anna Tusznio